-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu
Nikt za nas nie spełni naszych marzeń – wywiad z Agnieszką Banaś
Agnieszka Banaś – utalentowana, piękna i… o dziwo! skromna śpiewaczka, która w swoich pieśniach prostym językiem opowiada o filozofii życia, o zasadach, które naprawdę dotyczą każdego. Porozmawiałyśmy o jej muzycznym szlaku, o inspiracjach, o warsztatach pieśni tradycyjnych, które czasem prowadzi, o ludziach oraz o jej nowej bardzo wartościowej, urozmaiconej płycie „Zapach ziemi”.
Od dziecka lubiłam poezję oraz śpiew i to się przekłada na dzisiaj
Anna Szpilewska: Witam Cię i gratuluję serdecznie nowej płyty. Zawsze ciekawie jest porozmawiać o tym, jak muzyk zaczynał swój muzyczny szlak. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda ze światem muzyki?
Agnieszka Banaś: Cześć. Dziękuję! (Uśmiecha się) Pochodzę z małej miejscowości Chełmce z domu, który nigdy nie był zbyt muzykalnym, to znaczy nikt profesjonalnie muzyką się nie zajmował. Nie chodziłam do szkoły muzycznej, ale przez to, że wychowywałam się na wsi, miałam styczność z muzyką ludową. Moja ciocia śpiewa, babcia też śpiewała. Kiedyś ludzie więcej śpiewali na przykład przy pracach w polu czy po prostu przy różnych domowych czynnościach. Oprócz śpiewu zawsze lubiłam tańczyć i jako dziecko chodziłam na wiejskie potańcówki, jeszcze wtedy takie bywały.
Życie potoczyło się w taki sposób, że kiedy byłam bardzo mała, mój tata zginął w wypadku. Nie zawsze było łatwo, to śpiewanie traktowałam jako sposób «na życie», na wygrywanie różnych rzeczy. Brałam udział w konkursach, często je wygrywałam, dostawałam wartościowe nagrody. To były nie tylko muzyczne, ale i recytatorskie konkursy. Od dziecka lubiłam poezję i to też przekłada się na dzisiaj, bo bardzo szybko zaczęłam pisać wiersze. Motywowała mnie do tego też moja nauczycielka języka polskiego.
Miałam naturalną skłonność do śpiewania, ze sceną byłam związana od małego, bardzo ją lubiłam i chętnie się w takie występy angażowałam. Ale tak świadomie sama zaczęłam kształcić się pod koniec szkoły podstawowej… Zaczęłam czuć, że jest taka potrzeba. Chodziłam na zajęcia do domu kultury w Kielcach, które nazywały sie zajęciami wokalno-autorskimi, miałam nauczyciela, który mnie prowadził, z nim dużo pracowaliśmy. Potem już były studia w Krakowie.
Mój głos mocno sie gdzieś w to wpasowywał, ale jednak nie poszłam w klasycznym kierunku
Agnieszka Banaś: Ciągle szukałam nauczycieli, raczej regularnych zajęć. Zaczęłam od śpiewu klasycznego, spotykałam się z nauczycielką ze szkoły muzycznej. Mój głos mocno sie gdzieś w to wpasowywał , ale jednak nie poszłam w klasycznym kierunku. Miałam świadomość, że to wymaga więcej poważnej, codziennej pracy i zaangażowania, a ja też studiowałam polonistykę w tym czasie i to też wymagało czasu. Dodatkowo po prostu pracowałam, żeby móc w Krakowie studiować. Starałam się zatem godzić wiele rzeczy na raz. Śpiewu nie chciałam odpuścić, ale wiedziałam, że tylko jemu nie mogę się poświęcić, po prostu moje życie na to nie pozwalało. Zmieniłam potem kierunek śpiewu na styl jazzowy, pracowałam z nauczycielem z Krakowskiej Szkoły Jazzu, uczyliśmy się różnych standardów jazzowych. Potem przez parę lat śpiewałam mezzo sopranem w chórze Krakowkiego Uniwersytetu Ekonomicznego, kontynuując styl klasyczny. Jak sobie teraz patrzę, to było też po prostu szukanie swojej drogi.
Kiedy jest trudno, trzeba wyszukiwać te dobre wrażenia
Agnieszka Banaś: Nigdzie nie mogłam usiedzieć za długo. Po studiach w 2011 roku poznałam grupę «Piwnica Śpiewu Tradycyjnego». Sama nawet nie wiem jak tam trafiłam, chyba przez wspólnych znajomych. W taki sposób znowu wróciłam do ludowych pieśni i zafascynowałam się nimi na dobre. To był okres, kiedy w moim życiu dużo się zmieniało, rozwiodłam się i chciałam poznać nowych ludzi… Tak się życiowo składało. Kiedy jest trudno, trzeba wyszukiwać te dobre rzeczy, które nas spotykają.
Anna Szpilewska: Masz rację, też tak uważam.
Agnieszka Banaś: W tej grupie śpiewałam z wielka przyjemnością, przynosiliśmy pieśni, wymienialiśmy się nimi, uczyliśmy się wzajemnie . Trafiłam też ponownie na potańcówki – ludowe tańce tzw. domy tańca organizowane przez ludzi z miast. Wcześniej oberki i polkę znałam z domu, od mojej mamy, wujków, z wiejskich zabaw, o których wspominałam wcześniej, a tu takie cuda. To były moje rytmy, jakby we mnie wpisane od zawsze. Pociągnęło mnie to i zaczęłam się też uczyć grać na skrzypcach. Jeździłam do skrzypka ludowego pod Radom, który nazywał się Jan Gaca, żeby nauczyć się gry… On już niestety nie żyje. Niedługo po jego śmierci moje skrzypkowanie niestety się skończyło.
Anna Szpilewska: Ale koniecznie musisz do tego wrócić 🙂
Agnieszka Banaś: Może, zobaczymy (uśmiecha się). Z Piwnicy Śpiewu Tradycyjnego zrobiła się mniejsza grupa «Strojone”. Do dzisiaj śpiewamy i realizujemy wspólne teatralno-muzyczne projekty we współpracy z Agnieszką Glińską czy Markiem Rajssem. Jeden z takich – spektakl Hulanki już 16.04.23 zagramy w Dąbrowie Górniczej https://www.nazaglebiu.pl/2023/03/11/hulanki-spektakl-taneczny-art-color-ballet-pkz-dabrowa-gornicza/
Materiał, którym dysponuję jest na tyle wystarczający , że warto to robić i czuję z tego wielką radość. Wracając do tematu… Potem poznałam mojego drugiego męża i przeprowadziłam się z Krakowa (w którym mieszkałam przez 17 lat) do Nowego Targu i tam zostałam. Znowu życiowe okoliczności. Tutaj zaczęłam wić swoje gniazdko. Był taki moment, kiedy zdecydowałam się na założenie swojego folkowego zespołu. Perkusja, kontrabas, trąbka, flety różnego rodzaju i harmonijka. Robiliśmy aranżacje pieśni tradycyjnych, to było takie folkowe granie. Ten skład rozszedł się z prozaicznych powodów. Potem pojawił się inny, nowy. Miałam zaplanowane koncerty, a muzyków nie było. Na szybko szukałam kogoś nowego i trafiłam w taki sposób na pianistę Romana Wierciocha oraz na Grzegorza Klimczaka, który gra na gitarze basowej.
Ten skład dał nową jakość brzmienia i otworzył nowy rodział.
Z Romkiem bardzo dobrze rozumiałam się od początku i z nim na tyle dobrze się czułam, że miałam w sobie tę odwagę aby zacząć komponować swoje utwory. Bardzo się bałam komponowania, bo zawsze kształciłam się tylko wokalnie i w tym czułam się pewnie. Nie mam wykształcenia muzycznego i zawsze myślałam, że komponowanie jest dla mnie niedostępne.
Anna Szpilewska: Skromna jesteś naprawdę. Uważam, że komponujesz świetną muzykę!
Agnieszka Banaś: Dziekuję bardzo. Długo to było bardzo niepewne, teraz komponuję już coraz śmielej. Brakuje mi wielu narzędzi, potrzebuję pomocy innych osób zanim taki końcowy utwór powstanie, ale i tak myślę, że warto to robić i czuję z tego wielką radość. Piszę teksty, komponuję muzykę – to bardzo dużo, uważam.
Piszę teksty o tym, co mnie dotyka, o tym, co dla mnie jest ważne, istotne
Anna Szpilewska: Chciałabym też porozmawiać o nowej płycie. Jestem bardzo ciekawa jak ona powstawała. Czy miałaś jakieś inspiracje? Nagranie płyty wymaga dużo energii, pracy i sił. Którzy muzycy Ci towarzyszyli w tej nieprostej, ale bardzo ważnej sprawie?
Agnieszka Banaś: Jeśli chodzi o inspiracje, to one są bardzo różne. Na pewno folkowe, tradycyjne inspiracje. One są gdzieś zakorzenione we mnie. Ta muzyka mi w uszach gra więc automatycznie ona mi się przedkłada. Słucham różnej muzyki instrumentalnej. Lubię instrumentalną, fortepianową muzykę Leszka Możdżera, Hani Rani, Nilsa Frahma czy Tubis Trio. Jeśli chodzi o powstawanie tych utworów, proces zazwyczaj wygląda w taki sposób, że najpierw piszę tekst o tym, co mnie dotyka. O tym, co dla mnie jest ważne, istotne. Drugim etapem jest studiowanie tego tekstu, przemyślenie go pod kątem czy jest smutny, czy bardziej radosny i co ja bym chciała tym tekstem powiedzieć. Najpierw analizuję, a potem jak już mam określony klimat, szukam do tego dźwięku. Tutaj mi pomaga pianino, szukam dzwięków po kolei, śpiewam, zmieniam …dużo dzieję się w mojej głowie, to jak burza mózgu 🙂
Potem dźwięki się układają w całość. Jak już melodia powstanie, to przechodzę do prostego aranżu. Potem jest etap „złamania” melodii, żeby się pojawił bridge. Jak już mam cały utwór, wtedy dzielę się z Romanem i z Grzegorzem, oni dodają swój akompaniament i powstaje gotowy utwór, który można zaaranżować już profesjonalnie i potem nagrać. W aranżowaniu piosenek na płytę pomagał mi Maciej Gruchacz. Kiedy już powstały utwory, zostały zaaranżowane, nastąpiło poszukiwanie muzyków, którzy mi ten materiał nagrają. Tak mniej, więcej przedstawiały i przedstawiają się etapy tworzenia. Jest dużo pracy, ale najważniejsze jest, żeby osiągnąć cel. Album był nagrywany w 2 etapach. Znowu życie o tym zadecydowało. Już pod koniec 2019 był prawie gotowy cały materiał. Nawet już byłam umówiona na studio. Ale się okazało, że jestem chora i potrzebuję pilnego leczenia. Więc dopiero ponad rok później wyszły dwa pierwsze single „Plączą się nici” i „Chcę latać”. Nagrałam je z Żanetą Seweryn, Tomaszem Basiukiem, Kubą Cudzichem, Maciejem Gruchaczem, Konradem Basiukiem, Piotrem Wojtusiakiem w Nowym Targu. A druga część, większość piosenek, została nagrana na początku 2022 roku w Krakowie, we współpracy ze Stanisławem Słowińskim, który pomógł mi w produkcji muzycznej całej płyty i też w doborze wspaniałych muzyków. Na płycie zagościli Franciszek Raczkowski, Adam Stępniowski, Justyn Małodobry, Mateusz Dudek, Jacek Długosz, Katarzyna Gacek – Duda, Paweł Iwan, sam Stanisław Słowiński, a wszystko to zrealizował Bartek Magdoń.
Nikt za nas nie spełni naszych marzeń. Nikt z nas nie zrealizuje siebie. Nikt o nas nie zadba jeśli my sami o siebie to nie zadbamy
Anna Szpilewska: Świat nie odda Ci tego, co przegapisz… I tutaj w tym malutkim zdaniu filozofia życia… Talent, co powiedzieć.
Agnieszka Banaś: Bez przesady, wydaję mi się, że moje teksty są proste, że każdego tak naprawdę dotyczą. Każdy z nas mierzy się z tymi samymi dylematami. Każdy musi przejść pewne rzeczy, przerobić w sobie, uczyć się życia. To ciągły proces. Ostatecznie każdy z nas dochodzi do podobnych wniosków, że na przykład czas szybko mija. Nikt za nas nie spełni naszych marzeń. Nikt za nas nie zrealizuje nas 🙂 Nikt o nas nie zadba, jeśli my sami o siebie nie zadbamy.
Anna Szpilewska: Bardzo wartościowe słowa. Tak przy okazji… Wiem także, że robisz warsztaty śpiewu. Opowiedz o nich więcej proszę.
Agnieszka Banaś: Rzadko robię takie warsztaty, ale bardzo je lubię. Generalnie na nich mamy okazję wspólnie się spotkać i pośpiewać z radością. Samo śpiewanie jest terapeutyczne i wywołuje u nas naturalny masaż i relaks. Namawiam do tego, żeby to traktować na luzie. Uczymy się jak polubić śpiewanie i znaleźć przyjemność we wspólnym śpiewaniu. Poczucie bycia w jednym dźwięku czy w różnych harmoniach jest bardzo przyjemne. Na tego typu zajęciach staram się opowiadać o emisji głosu i pokazywać co zrobić, żeby było nam wygodnie śpiewać. Poznajemy pieśni tradycyjne z różnych rejonów Słowiańszczyzny: polskie, ukraińskie, białoruskie, serbskie, cygańskie. Robię takie warsztaty głównie w Nowym Targu. Kolejne planuję z pieśniami wiosennymi 12.05.23. Zapraszam. Następne mam nadzieję będą kupalne, może się uda zrobić też pieśni żniwne. A skoro już zapraszam, to jeszcze przy tej okazji, chciałabym powiedzieć, że już 21.04.23 planuję wydanie nowego singla pt Uwolnij mnie. Piosenka będzie wydana razem z wideo, które robiłam wraz z Agnieszką Glińską i Szymonem Kamykowskim.
Anna Szpilewska: Skoro pochodzę z Ukrainy, chciałabym także serdecznie podziękować Ci za wsparcie mojego kraju. Ono jest niezwykłe ważne w tym niełatwym czasie wojny.
Agnieszka Banaś: Nie ma za co, to naturalny odruch. Wspieram Was z całego serca i jestem pewna, że wygramy tę wojnę!
Anna Szpilewska: Chcę też powiedzieć, że bardzo mi się podoba twoja nowa płyta…
Agnieszka Banaś: Dziękuję bardzo. …(Kolejny uśmiech)
Anna Szpilewska: Z którą, jako dziennikarz muzyczny, gorąco polecam Wam się zapoznać 🙂