-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu
Niesamowite ENERGIE (!) na Starosądeckim Festiwalu Muzyki Dawnej – dzień trzeci
Już po raz któryś nieskromnie muszę przyznać, że „muzycznego nosa” to ja mam! Dzień przed koncertem napisałem: „Trzeciego dnia festiwalu usłyszymy tajemniczą muzykę Carlo G, w bardzo ciekawym składzie tenor, kontratenor, teorba, klawesyn i organy. Myślę, że ten koncert będzie hitem tej edycji festiwalu, choć muzyka nie jest mi nieznana„. Chyba jednak nikt (nawet ja) nie przewidział, że koncert będzie AŻ TAK WIELKIM WYDARZENIEM!
Tego nikt się nie spodziewał, chyba sami muzycy też, że otrzymają potrójną owację na stojąco. Muzyka dawna, mimo, że bardzo piękna – zwykle jest wycofana, energetycznie i emocjonalnie. Ten koncert niósł ze sobą gigantyczną i niewyobrażalną energię. Stało się coś, co na koncertach muzyki dawnej nie zdarza się. Publiczność, wychodząc z kościoła pod wezwaniem świętej Elżbiety w Starym Sączu w którym był koncert, dawała upust swoim emocjom.
Nobliwe panie pokwikiwały jak na koncertach big-bitowych w latach 60tych ubiegłego wieku, stateczni brodaci panowie pohukiwali z zachwytu. Jedna z pań, wybiegła z kościoła z rozwianym włosem i zapytała zgromadzoną tam publiczność: Ludzie!!! …. CO TO BYŁO!!! Młodsza generacja melomanów wydawała s siebie dźwięki typu WOW (w języku polskim ŁAŁ). Zbiorowa euforia …
Dlaczego koncert wywołał aż tak euforyczne reakcje? Powtarzam to już po raz któryś, muzyka jest katalizatorem, który uwalnia z ludzi emocje (te najlepsze oczywiście), pobudza wrażliwość i odczuwanie piękna. Ten koncert właśnie to uczynił. W mojej opinii, spełnione zostały wszystkie warunki, aby muzyka w tak potężny sposób mogła oddziaływać na ludzi.
REPERTUAR
W koncercie wykorzystano kompozycje z „Rękopisu Carla G”. T bardzo tajemnicza historia. Pokaźny plik manuskryptów został zakupiony na wiedeńskim pchlim targu za 60 euro. Kiedy okazało się, że jest bardzo cenny, został sprzedany na aukcji Sotheby`s za 70 000 funtów. Obecny właściciel nie udostępnia oryginału, został on jednak zeskanowany i jest ogólnie dostępny. Nie wiadomo kim był kompozytor Carlo G, rękopis jest uszkodzony i nie można odczytać nazwiska autora.
Co odróżnia te kompozycje od innych z epoki? Są wyjątkowo piękne i urokliwe. Jednak tym, co jest najistotniejsze, jest zapis nutowy. W tamtych czasach kompozytorzy korzystali z bardzo prostego zapisu. Była to jakby surowa linia melodyczna, pozbawiona szczegółów i ornamentacji. To wszystko dodawali „od siebie” wykonawcy. Dlatego też, współcześni interpretatorzy, „obciążeni” XXI wieczną estetyką muzyczną, wykonują muzykę dawną, zapisaną w sposób „surowy”, na swój własny sposób. Czy tak właśnie wykonywano ją w oryginale, chodzi o stylistykę bo interpretacje penie też były bardzo różne? Tego nigdy się nie dowiemy.
Zupełnie inaczej jest w przypadku „Rękopisu Carla G”, w manuskrypcie znajdują się szczegółowe wskazówki dla wykonawców, ornamentyka, diminucje i inne elementy których pozbawione są zapisy nutowe muzyki dawnej. Dlatego też, możemy domniemywać, że wykonania te są bliższe interpretacjom z epoki w której je skomponowano.
WYKONAWCY
Zespół Profeti della Quinta to perfekcja w czystej postaci.Stwierdzenie górnolotne, ale używam go z pełną odpowiedzialnością. Wszyscy są wirtuozami, ale na mnie największe wrażenie zrobił Ori Harmelin grający na teorbie. Partie wokalne wykonywali Doron Schleifer – kontratenor i Jacob Lawrence – tenor. Duet kontratenor / tenor, stanowił sporą część tego koncertu. To bardzo ciekawy zestaw głosów i nie wiem czy kiedyś słyszałem coś podobnego. Robi niesamowite wrażenie, do tego precyzja interpretacji wokalnej – wybitna. Kierownikiem artystycznym zespołu i kompozytorem, grającym jednocześnie na klawesynie jest Elam Rotem. Niespotykana precyzja wykonania i perfekcyjne zgranie całej formacji, nasuwa mi zawsze to samo pytanie. Jak gigantyczną pracę musieli wykonać muzycy, aby osiągnąć taki poziom? Publiczność jak i piszący te słowa, byli pod wielki wrażeniem występu. Była owacja na stojąco i trzykrotne wywołanie na scenę.
MIEJSCE
Kościół pod wezwaniem świętej Elżbiety w Starym Sączu posiada wybitne właściwości akustyczne. Poza tym to świątynia, miejsce uduchowione i przesycone energią. Często słucham muzyki w kościołach, są takie w których brzmi dobrze i takie w których muzyki wykonywać się nie powinno. Ten kościół należy do tych przyjaznych muzyce.
Stary Sącz, miejsce magiczne, w którym codziennie odkrywam coś nowego. Ale … rozmawiałem z mieszkańcami, też ciągle odkrywają to miasto. Panuje tu przedziwna atmosfera i energia, przyznam, że kilkukrotnie odczułem tu deja vu, co generalnie często mi się nie zdarza.
PUBLICZNOŚĆ
Na większość koncertów, pewna grupa słuchaczy trafia z mniejszego lub większego przypadku. Na Starosądeckim Festiwalu Muzyki Dawnej jest inaczej. Tu 100% publiczności, to ludzie dla których udział w tym wydarzeniu jest świadomym wyborem. I jest to bardzo istotne! Pomiędzy artystami i odbiorcami ich sztuki, w trakcie spektaklu, powstaje pewien rodzaj więźi, duchowego (tak, tak…) porozumienia. Zupełnie inaczej wygląda to, kiedy uczestnikami są świadomi odbiorcy a nie ci, którzy ukradkiem sprawdzają „fejsa” lub wysyłają SMSy.
Tekst przydługi, ale ten koncert był wyjątkowy. W pierwszej relacji z festiwalu napisałem, że myślą przewodnią moich tekstów będzie odpowiedź na pytanie: co sprawia, że Starosądecki Festiwal Muzyki Dawnej jest wyjątkowy, inny?
Myślę, że pisząc powyższy tekst – sam sobie odpowiedziałem.
Poniżej zapis koncertu, chociaż EMOCJE i ENERGIE, już nie takie same.