-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu

Pippi Dimonte i gwiazdy polskiego jazzu – relacja z koncertu
9 grudnia 2022 roku w auli Szkoły Muzycznej im. Bronisława Rutkowskiego w Krakowie, usłyszeliśmy włoskiego kontrabasistę Pippi Dimonte w towarzystwie najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Koncert był wyjątkowy, pomimo „mainstreemowego” repertuaru. Polscy muzycy znają się grali ze sobą nie raz, Pippi Dimonte … nie wiem ile było prób, ale cały skład zagrał ze sobą tak – jakby robili to od lat. Takie było moje i sądząc po reakcji, zdecydowanej większości publiczności, odczucie. To wydarzenie potwierdziło we mnie tezę, że … jazz to magia!
Oprócz wcześniej wspomnianego Pippi Dimonte, na koncercie wystąpili: Piotr Wyleżoł (fortepian), Grzegorz Pałka (perkusja), Marcin Ślusarczyk (saksofon) i Leszek Hefi Wiśniowski (flety). Jak to się stało, że w składzie zespołu znalazł się Pippi Delmonte? O to pytamy organizatora koncertu Aleksandra Małkiewicza.
Aleksander Małkiewicz: Przyjazd Pippi Dimonte planowany był jeszcze przed pandemią, i pierwotnie Pippi Dimonte miał przebywać na rezydencji artystycznej we Wiedniu. Pandemia pokrzyżowała te plany, odsunęła je w czasie i zmieniła kierunek na Kraków. Tak propozycja trafiła do ówczesnego dyrektora Włoskiego Instytutu Kultury Ugo Rufino. Wkrótce potem pożegnaliśmy dyrektora Rufino a Instytut popadł w kilkumiesięczne interregnum w oczekiwaniu na nowego Dyrektora.
Wtedy zwrócili się do mnie pracownicy Instytutu, z którymi w przeszłości wielokrotnie współpracowałem przy licznych projektach muzycznych. I tak dowiedziałem się, że ma przyjechać na miesięczny staż artystyczny młody włoski kontrabasista, który wygrał go w konkursie organizowanym przez SIAE (odpowiednik ZAiKS) oraz AIDJ (Włoskie Stowarzyszenie Muzyków Jazzowych).
Wyraziłem zgodę, ale dopiero później dowiedziałem się, że chodzi o młodego kontrabasistę jazzowego. Trzeba było mu pomóc wejść w środowisko krakowskiego jazzu, i w miarę możliwości doprowadzić do współpracy zakończonej wspólnym występem z polskimi muzykami Zapoznałem się z tym co można było znaleźć o Pippi w internecie i zacząłem w krótkim czasie profilować jego pobyt.
Muzyczny Kraków: czy wiemy coś więcej o tym, jak wyglądał staż Pippi Delmonte w Krakowie? Chyba był bardzo owocny, bo jego finałem był koncert z czołowymi polskimi muzykami.
Aleksander Małkiewicz: W czasie pobytu w Krakowie Pippi chodził na koncerty w polskich klubach, głównie Harris Piano Jazz Bar. Spotkał się też z uczestnikami organizowanej przez Akademię Muzyczną w Krakowie Międzynarodowej Szkoły Jazzu.
Muzyczny Kraków: Koncert otworzył nowy dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Krakowie, Pan Mateo Ogliari, czy może Pan powiedzieć o nim coś więcej?
Aleksander Małkiewicz: Jeżeli chodzi o nowego Dyrektora Matteo Ogliari, to wiążemy z nim duże nadzieje. To młody człowiek, który ma przed sobą trudne zadanie, aby utrzymać poziom tak świetnych poprzedników jak Ugo Rufino czy też Giovanni Sciolla. Początki są bardzo obiecujące. Nasze środowisko muzyczne jest otwarte i bardzo chętne do takich wspólnych produkcji. Czasy nie są łatwe dla organizatorów kultury, ale sądząc po frekwencji zarówno w Szkole Muzycznej jak i w Harrisie wciąż istnieje silne środowisko fanów muzyki, i nie tylko jazzowej.
Muzyczny Kraków: Pipi Dimonte stał się znany w środowisku krakowskiego jazzu … czy usłyszymy go jeszcze kiedyś w naszym mieście?
Aleksander Małkiewicz: Będziemy rozmawiać na temat kontynuacji współpracy z polskimi muzykami. Byłoby niedobrze gdyby kontakty takie miały jedynie incydentalny charakter. Chyba podobało mu się w Krakowie. Pippi poruszał się tramwajem, a jadać zdarzało mu się w takich miejscach jak na przykład u Pani Stasi na Mikołajskiej. No i na koniec, Pippi grał na kontrabasie użyczonym przez Grzegorza Frankowskiego, który w tym czasie szczęśliwie dla nas odbywał muzyczne wojaże.
Muzyczny Kraków: Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na następnym włosko polskim lub węgiersko polskim wydarzeniu artystycznym.
Koncert, oprócz tego że był na najwyższym poziomie muzycznym, był wydarzeniem bardzo sympatycznym. Muzycy grali swobodnie, widać było, że sprawia im to wielką radość. Jak zwykle w takich razach – atmosfera ze sceny przenosi się na publiczność. I to właśnie jest magia tej muzyki która nazywa się jazz. Byłem o krok napisania, że muzycy grający jazz to magowie, ale nie zrobię tego – nie wszystkim mogło by się to spodobać. Myślę, że ja i pozostali uczestnicy tego koncertu, czekać będą na następne tego typu wydarzenia.
Foto © Andrzej Wodziński. All rights reserved.