-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu
PASYJNE OCZYSZCZENIE NA LINII DŹWIĘKU
Koncert zespołów: Cult of Luna, Russian Circles i Svalbard | klub STUDIO | 30.03.2023r. | Winiary Bookings.
Jako pierwszy swoje melodic post-punk’owe kompozycje zaprezentował bristolski Svalbard. Siłę równoważyła tęsknota poprzez mieszankę energii i melodii, akcentowanej wokalami gitarzystów: Sereny Cherry i Liama Pelana. Szczególną moją uwagę przykuło wykonanie: „Click bait” i „Open Wound” z ostatniego krążka: „When I Die, Will I Get Better?”. Desperacko smutna atmosfera trzymana w ryzach melodii, karkołomne tempo D-beatów i udręczający wokalu.
Agresywna tonacja czerwono-zielonych iluminacji usunęła się na rzecz delikatnej bieli zbrudzonej złotem – subtelnie rzeźbiąc kształty instrumentów i sylwetki muzyków Russian Circles w mroku sceny. Tonacja oświetlenia była jedynie namiastką kosmicznego transu drogi, do którego wciągnęły pierwsze dźwięki „Betrayal”. Fala potężnych a zarazem przemyślanych riffów stapiała wszystko na swojej drodze. Post-metalowy szał potrzebny do oczyszczenia umysłu, by srogi ciężar kolejnego z setlisty „Conduit”, już swobodnie zawładnął świadomość odbiorcy,
Coraz mocniej uzmysławiałam sobie architekturę przestrzeni scenicznej. Za sprawą inżynierskiej pracy światłem jaką dokonał John-Michael Schaub. Iluminacje świetlne kształtowały formy przestrzenne z żywej materii dźwięków.
Czerwone pejzaże z otchłani, wzmocnione krwistymi błyskami bitej centrali. Uderzenia Dave’a Turncrantz’a w pedał wprawiało naciąg centrali w życie. „Afrika” uczłowieczyła mechaniczny set perkusyjny – jak żywa istota bił swoim sercem. Gęstsze tąpnięcia w centralę wzmagały oślepiającą iluminację ludzko-perkusyjnego urządzenia.
Na zakończenie set’u instrumentaliści zaprezentowali smolistą, ciężką kompozycję Mládek, z misternie tkaną po strunach gitary pajęczyną w tle. Tak charakterystyczne dla Russian Circles mistrzowskie budowanie, by w ostatnich momentach utworu zaatakować narastającą kawalkada riffów.
Budowanie i słabnięcie, to piękna eksploracja ich muzykalności. Zdolność wciągnięcia słuchacza w aurę napięcia potwierdza ich nieustanne dążenie do indywidualności.
Po dłuższym oczekiwaniu pojawił się headliner tego wieczoru – Cult of Luna.
Otwierający transowy „Cold Burn” przytłaczał ciężarem i uwalniał oniryczną lekkością jednocześnie. Pulsujący zniekształcony riff i drgające klawisze, przez które przebijały się ryki Johannes’a Persson’a.
Ten niszczycielski schemat realizowany był namiętnie w kolejnych utworach: „Nightwalkers” i „The Silver Arc”.
Koncert bezbłędnie ukazywał biegunowość muzyki samej w sobie. Ten dualizm doskonale został wpisany w konstrukcję „Echoes”. Kompozycja rozpoczęła się kilkuminutową cichą, melancholijną melodią gitary, a po 6 minutach przeobraziła się w intensywny, hałaśliwy sludge-fest.
Organiczne brzmienia otaczały ściany jednocześnie grzmiącej i zniuansowanej gry na gitarze, zakotwiczonej w perfekcyjnych kompozycyjnie występach basu i klawiszy oraz ożywione przez hardkorowy, gardłowy wokal.
Kolejnym przystankiem na tej drodze w nieznane był kontemplacyjny i ambientowy „Beyond I”. Pozbawiony perkusji i gitar, w wersji studyjnej jest napędzany przejmującym, niemal skandowanym wokalem szwedzkiej piosenkarki i multiinstrumentalistki Mariam Wallentin z Wildbirds. W warunkach koncertowych Fredrik Kihlberg zbudował swoim ujmującym wokalem post-metalowy pejzaż dźwiękowy. W przypadku tej formacji nawet lżejszy utwór nie traci na mocy absorbowania słuchacza.
Tą pasyjną wariację na ludzkich emocjach zakończył brutalny budowniczy klimatu – potworny „Blood Upon Stone”.
Niewątpliwie miażdżącym atutem set’u Szwedów byli dwaj równocześnie bębniący perkusiści. Szczególnie skupiła moją uwagę gra perkusisty Thomas’a Hedlund’a. Jego stale ewoluujące i zręcznie progresywne rytmy dodały niemal niedostrzegalną warstwę złożoności pod bardziej bezpośrednią, post-hardcore’ową szlamowością,
Tutaj każdy instrument był na swoim miejscu w scenicznej przestrzeni dźwiękowej, gitary doskonale zbalansowane z klawiszami i syntezatorami. Bębny, stanowiące podstawę wszystkiego, były czyste, niemal krystaliczne, lecz jak odległe od brzmienia klinicznego i apodyktycznego.
Muzycy przeprowadzili nas w podróż przez niejednoznaczne pejzaże dźwiękowe, które urzekały spektakularnymi splotami melodyjności i post-hardcore’owymi agresywnymi tendencjami.
Niewątpliwie był to koncert drogi – zmuszał do włączenia się w tą „wyczerpującą” trasę. Odkrywałam coraz to nowszą paletę kolorystyczną dźwięków. Czyste fragmenty mimowolnie wciągały mnie w bezmyślny trans, a zniekształcone riffy „kopały” w tył głowy.
Zdjęcia z koncertu: Cult of Luna, Russian Circles, Svalbard | klub STUDIO |30.03.2023r. | Winiary Bookings | Photos by @alice.cupid
Foto © @alice.cupid. All rights reserved.