Fabryka marzeń, czy bulwar złamanych snów? Czyli propozycja wprost z Krakowskiego Festiwalu Filmowego!

Czy istnienie Hollywood zawdzięczamy Polakom? Kim naprawdę byli bracia Warner? Odpowiedzi na te pytania próbuje znaleźć Paweł Ferdek w swoim filmie Pollywood. Premiera filmu towarzyszyła ceremonii otwarcia jubileuszowego 60. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. To osobista podróż do Ameryki, którą reżyser odbył śladami wschodnioeuropejskich założycieli Hollywood – Samuela Goldwyna, Luisa B. Mayera i braci Warner.

Sam, Harry, Albert i Jack Warnerowie- czterej bracia żydowskiego pochodzenia urodzeni we wsi Krasnosielc, w 1903 roku, będąc już w Stanach Zjednoczonych, kupili używany i lekko popsuty projektor filmowy. W prowizorycznych warunkach stworzyli swoje pierwsze kino i…. założyli wytwórnię filmową, która nieprzerwanie jest jedną z największych i najważniejszych na rynku.

Reżyser filmu Pollywood, otwierającego 60ty Krakowski Festiwal Filmowy, zainspirowany książką Andrzeja Krakowskiego, o tym samym tytule, wyruszył w długą podróż śladami twórców Hollywood. Podróż z Krasnosielca przez Nowy Jork do Los Angeles.

Jego film opowiada niesamowite losy głównie braci Warner, ale równocześnie sam autor rozmawiając z wpływowymi postaciami współczesnej amerykańskiej kinematografii, próbuje znaleźć receptę na spełnienie filmowego american dream. Dociera do producentów, którzy ujawniają, jak sami osiągnęli sukces. Ferdek pokonuje kolejne przeszkody na drodze do poznania największych sekretów Hollywood.

Od samego początku chciałam obejrzeć ten film, chyba poniekąd dlatego, że bardzo staram się być optymistką i wierzyć w ludzi, mimo wszystko. Przeczytawszy krótki opis filmu pomyślałam, że ten dokument utwierdzi mnie w tym przekonaniu, że warto wierzyć i w ludzi i w marzenia.  Czy to zrobił?

Właściwie tak, może bez fajerwerków, ale nie żałuję czasu spędzonego na oglądaniu tego filmu.  Dla mnie, przedstawicielki młodego pokolenia (jeszcze) akcja mogła się toczyć nieco szybciej. Nie zmienia to faktu, że reżyser wykonał ogrom pracy, włożył w ten film duży wysiłek i jest to widoczne na ekranie.