DakhaBrakha, koncerty w Polsce – wywiad z członkiem zespołu Marko Halanevychem

Jaskrawa i niepowtarzalna, eklektyczna i wyjątkowa, grupa DakhaBrakha to jeden z najbardziej ekscytujących i wzbudzających emocje zespołów Ukrainy i Europy Wschodniej. Ich muzyka jest doceniana i lubiana na całym świecie. Kompozycje tego zespołu wykorzystywane są między innymi w filmach, pokazach mody i wielu innych wydarzeniach. Są laureatami prestiżowej Narodowej Nagrody Ukrainy im. Tarasa Szewczenki. Ich muzyka jest wykorzystana w reklamie marki Davida Beckhama. Koncertują na całym świecie i na całym świecie mają rzesze fanów, włączając w to całą ekipę redakcyjną Muzycznego Krakowa.

DakhaBrakha przyjedzie do Polski z nowym albumem, zagrają dwa plenerowe koncerty w Krakowie i Warszawie. Wywiad z legendarnymi muzykami, którzy grają koncerty i przemieszczają się po całym świecie, wydaje się nierealny. Jednak lockdown i pandemia spowolniła koncertową aktywność zespołu i jeden z artystów, Marko Halanevych, znalazł czas, aby ze mną porozmawiać. Zapytałam o koncerty w nowej rzeczywistości covidovo-pandemiowej oraz o ostatni album Alambari, nagrany w Brazylii.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Panie Marko, proszę nam powiedzieć jaka jest historia powstania zespołu?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Dakha Brakha powstał w 2004 roku w teatrze Dach (Kijowskie Centrum Sztuki Współczesnej Dach – red) jako formacja akompaniująca do przedstawień teatralnych Wladislawa Troitsky’ego. On, jako reżyser stworzył inscenizację przedstawienia Makbet, które przerodziło się w cykl szekspirowski.

Dziewczęta – po etnomuzykologii, które teraz tworzą nasz zespół, ukończyły studia i przyszły do teatru Dach. Chciały spróbować siebie w teatrze i współpracować z Wladem. Właśnie wtedy zaczęliśmy tworzyć muzykę. On (Wladislaw Troitsky) zaproponował taki rodzaj eksperymentu – mieliśmy zsyntetyzować naszą wiedzę, o pradawnej ukraińskiej muzyce i … po prostu się nie bać. Dziewczyny się zgodziły.

Ja bylem aktorem tego teatru, przeszedłem szlak od montera sceny do reżysera dźwięku. Podobało mi się to co robił Wlad Troitskiy i zdałem sobie sprawę, że chcę podążać za tym człowiekiem. Widziałem jego wielką charyzmę, rozumiałem perspektywy, związane z rozwojem kultury ukraińskiej.

Wlad zaproponował mi dołączenie się do dziewczyn, kierując się swoimi osobistymi kryteriami, który do teraz są dla mnie niezrozumiałe. Dlaczego właśnie ja miałem występować w tym zespole? Przecież pochodziliśmy z różnych środowisk …
I one, i ja zajmowaliśmy się ukraińską kulturą, lecz dziewczyny najpierw występowały w dziecięcym zespole, dalej był Narodowy Instytut Kultury i Sztuki w Kijowie. Zajmowały się tym całe życie. Dla mnie to była trudna droga, one były zawodowcami ja amatorem, było ciężko.

Kiedy przygotowywaliśmy przedstawienia, mieliśmy wizję, jakie mają być. To był Makbet Szekspira. W scenografii i kostiumach użyte były ukraińskie etniczne kostiumy, dywany i dekoracje. To był ukraiński wariant Szekspira. Nie chcieliśmy występować w oryginalnych ukraińskich tradycyjnych strojach, bo nie tworzyliśmy autentycznej ukraińskiej muzyki. Modyfikowaliśmy ja i dlatego zdecydowaliśmy, że właśnie takie – stylizowane, powinny być i kostiumy. Aktorka Tetiana Wasylenko zaproponowała nam wykorzystanie właśnie takich strojów.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Wiele ludzi zwraca uwagę na państwa oryginalne czapki. Skąd się wzięła idea aby właśnie takie zakładać ?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Najpierw to było stare futro, któremu oderwaliśmy rękaw. A czapki wlaśnie były wykonane z tego starego futra, któremu daliśmy drugie życie.

To tak zwany recycling. (uśmiech – red.) Dziewczyny najpierw sprzeczały się, były wychowane w tradycyjnym nurcie. Potem zrozumiały, że to pięknie wygląda, czapki takiego kształtu stały się naszym „rodzynkiem”. Jesteśmy już do nich przyzwyczajeni i czujemy się absolutnie komfortowo w tych czapkach. Szukaliśmy, czy są w innych kulturach naszej planety takie kobiece stroje, ale nie znaleźliśmy. Coś podobnie noszą mężczyźni, jednak czapki są trochę mniejsze. W Bułgarii są podobne czapki, lecz mają rytualny charakter. Nasze nakrycia głowy raczej mają pochodzenie teatralne, nie etniczne.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Ciekawie, jak stare było futerko z którego powstał  „rodzynek” zespołu? Nazwa grupy, pochodzi od staroukraińskich słów „dawać” i „brać”. Dajecie teraz słuchaczom zupełnie nowe emocje i trafiacie do ich serc (uśmiech). Tak właśnie się czuję, kiedy słucham nowego albumu Alambari, który powstał w Brazylii. To już szósty studyjny,  eklektyczny album w waszym stylu etno-chaos. Jest na nim soul, blues, sonet Szekspira i ballada Heinricha Heine. Proszę opowiedzieć o tym albumie więcej.

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Alambari to małe miasteczko w Brazylii. Pewna część kompozycji została napisana już dawno, zespół istniej już 16 lat. Nie mogliśmy umieścić tych kompozycji w poprzednich albumach, ponieważ w tym kształcie one tam nie pasowały.

Część z nich powstało w ostatnich latach. Wszystko to połączyliśmy i wydawało nam się, że ten zestaw jest spójny i brzmi dobrze. Samą kompozycję Alambari stworzyliśmy w Teatrze Dah, była bardzo oryginalna. Podczas trasy koncertowej w Brazylii pozostało nam trochę czasu i nagraliśmy tam album. Zdaliśmy sobie sprawę, że w ten sposób utwór Alambari może brzmieć dokładnie tak, jak DakhaBrakha sobie wymyśliła. Stał się tytułową kompozycją, taki tytuł ma też płyta.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: DakhaBrakha tworzy muzykę etniczną zawierającą elementy folkowe, które pochodzą z różnych stron świata. Czy macie opracowany schemat doboru repertuaru? Wiem, że są to ekspedycje etnomuzykologiczne, szukacie również wśród utworów na katedrze  folklorystyki. Jak się odbywa proces tworzenia aranżacji?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Większość kompozycji jest tym, co stworzyły dziewczyny, ich koledzy i nauczyciele. Komponujemy też sami. I nie ma konkretnego algorytmu. Spotykamy się, jedna z dziewcząt mówi, że spamiętała sobie tą lub inną piosenkę. Możemy spróbować coś z niej stworzyć. Zdarza się, że ktoś zagra nutę na jakimś instrumencie i to się rozwija w kompozycję instrumentalną. A potem zdajemy sobie sprawę, w której piosence może to dobrze zabrzmieć. Dziewczyny wyciągają stare zeszyty i zaczynają łączyć to wszystko. Często przychodzimy, pijemy herbatę, nastrajamy się na odpowiedni kreatywny nastrój. A potem szlifujemy, pracujemy i tworzymy, aż w końcu wszyscy będą zadowoleni z rezultatu.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Spędzajcie razem dużo czasu, jesteście po dwa trzy miesiące w trasach koncertowych. Macie dobry, przyjazny, wesoły zespół. Co robicie aby się dobrze czuć w zespole, nie kłócić się, rozumieć wzajemnie?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Staramy się szanować opinie i przestrzeń osobistą. Nie wkraczać zbyt głęboko w duszę. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi poza sceną i próbami. Po dłuższych trasach koncertowych, staramy się nie spotykać przez kilka tygodni, odpoczywamy od siebie. Wspaniale jest również przebywać z rodzinami. Nawet podczas planowania naszych tras, 2-3-4 lata temu, rozmawialiśmy o tym, że aspekt finansowy nie jest dla nas najważniejszy. Koncerty mogą być tak naprawdę non stop. Miesiąc po miesiącu, Ameryka, Europa, Chiny.

Potrzebujemy jednak przerw, dla naszych rodzin i dla nas samych. Być może nie jest to specjalnie profesjonalne. Widzimy, jak działają supergwiazdy, są bez przerw w trasach koncertowych. My bierzemy urlopy, spędzamy czas z rodzinami, z dziećmi. Zdajemy sobie sprawę, że być może na poziomie komercyjnym i zawodowym lepiej byśmy się rozwijali, gdybyśmy pracowali więcej. Ale nasza droga artystyczna jest właśnie taka.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Pandemia wszystko zmieniła. A może w czasie lockdownu i ograniczeń odkrył Pan w sobie nowe umiejętności lub znalazł inny rodzaj zajęć oprócz muzyki?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Spotykamy się, ćwiczymy, tworzymy nowe projekty. 4 koncerty na Ukrainie przenieśliśmy na maj. Cóż, taki czas, mamy co mamy. Cieszymy się, że mamy możliwość przebywania z rodzinami, z dziećmi. Że istnieje możliwość samodoskonalenia. Zacząłem tworzyć różne przedmioty z drewna. Teraz robię gitary elektryczne, uczęszczam na kursy z tej umiejętności. Fajnie, że są specjaliści, którzy to organizują. Mam pomysł na wykorzystanie własnoręcznie wykonanych instrumentów w brzmieniu zespołu.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: DakhaBrakha używa wielu różnych instrumentów muzycznych: wiolonczela, flet, akordeon, pianino bębny, darbuka, tabla, didgeridoo, jumbo, żalijka, dudy, harmonijka. Są profesjonalne i amatorskie. Może macie jakaś interesującą historie, która jest z tym związana?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Nasze instrumentarium powstawało dosyć przypadkowo. Gdzieś ktoś coś dał, a potem w podróży coś komuś się spodobało. Najpierw stwarzaliśmy kompozycje, muzykę, a potem uczyliśmy się grać na niektórych instrumentach. Znamy muzyków, dla których instrumenty to fetysz, u nas czegoś takiego nie ma.

Bez emocji odnosimy się do instrumentów luksusowych marek. Najpierw Nina zaczynała grać na rozbitej starej wiolonczeli, instrument czasem się psuł. Pewnego razu, kiedy występowaliśmy w Finlandii, wiolonczela ucierpiała na tyle, że zespół Apocalyptica pożyczyły nam swój instrument. Kiedy Nina przyniosła wiolonczele do kijowskiego mistrza lutnika, on stwierdził, że tego instrumentu reanimować się nie da.

Odnosimy się do instrumentów jak do zwyczajnych rzeczy. Nie każdy nasz instrument jest profesjonalny. Długi czas graliśmy na jumbo, który traktowaliśmy nie jak etniczny muzyczny instrument, a po prostu pamiątkę dla turystów – podobało się nam jego brzmienie. Możemy grać i na dziecięcych instrumentach.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Czy różni się sposób postrzegania grupy przez publiczność na Ukrainie i za granicą?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Nasza ukraińska publiczność jest jak najbardziej rodzinna, rozumie nas lepiej i może nas zaakceptować na wielu poziomach: muzycznym, etnicznym, etnologicznym i filozoficznym . Ta publiczność jest dla nas bardzo ważna. Nawet gdy mieliśmy zaplanowanych wiele tras zagranicznych, staraliśmy się zrobić co najmniej kilka koncertów na Ukrainie. W każdym mieście mamy znajomych i przyjaciół. To publiczność, która dorastała z nami od Festiwalu Szeszory (Шешори 2014), pierwszy Majdan, drugi Majdan.

Jesteśmy zainteresowani odkrywaniem nowych horyzontów i występami na nowych scenach – to rodzaj wyzwania. Staramy się występować tam, gdzie ludzie nigdy nie słyszeli o Ukrainie. To ogromne ryzyko: jak nas postrzegają, zrozumieją. Cieszymy się, że ludzie nas akceptują, rozumieją nasze emocje, samą muzykę. To dla nas wielkie szczęście.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Kto projektuje wasze kostiumy sceniczne, są piękne, oryginalne, niepowtarzalne i wiadomo – eklektyczne.

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Zaczynaliśmy od Teatru Dach. Na początku były to kostiumy teatralne, które sami sobie wymyśliliśmy. Pierwszym kostiumem była haftowana koszula. Potem spódnice i czapki. Miałem nawet turecki garnitur. Ukraińscy projektanci zaczęli nam pomagać. Olga Nawrocka projektowała wcześniejsze stroje, a te ostatnie wykonane są w kolorach czarno-beżowym przez Olgę Gnatiuk i studio Karp.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: W tym roku znany na całym świecie libański projektant mody Elie Saab wybrał muzykę DakhaBrakha jako ścieżkę dźwiękową do reklamy kolekcji wiosna-lato 2021. Jak to wyglądało, tworzyliście muzykę specjalnie do pomysłu projektanta, a może sam projektant dostosował się do waszej kompozycji?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Bardzo miła współpraca. Chodzi o to, że Elie Saab bierze naszą muzykę i robi z nią wszystko to, co potrzebuje, montuje jak chce, łączy, dodaje coś. To nie zależy od nas, zgadzamy się na takie koncepcje i edycję naszej muzyki.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: W ubiegłym roku na Ukrainie odbył się ogromny projekt „Kowczeg” pod batutą znanej na cały świat dyrygentki Oksany Lyniv. Proszę opowiedzieć o swoich wrażeniach i o tym, jak pracowaliście z muzykami reprezentującymi tak różne style.

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Projekt „Ковчег Kowczeg” to wielka odpowiedzialność. Sami aranżujemy muzykę i ją wykonujemy. Orkiestra ma jednak swoje ramy, dyrygent, pani Oksana musiała zrozumieć strukturę naszych utworów. To było dla nas trudne, ponieważ po raz pierwszy współpracowaliśmy z orkiestrą.

Włączyliśmy się, pracowaliśmy, daliśmy z siebie wszystko i uważam, że nam się to udało. Jednak kompozycja nie weszła do projektu, ponieważ zabrakło nam czasu. Projekt będzie się rozwijał, więc planujemy dokończyć kompozycję jeszcze w tym roku. Możliwość współpracy z chórami, orkiestrą i genialną panią Oksaną Lyniv to zaszczyt. Cieszymy się, że zostaliśmy zaproszeni do tego projektu. To dla nas ogromne doświadczenie i impuls do rozwoju. Wierzymy, że projekt będzie się rozwijał i wiemy, że będzie przełomowy dla całego kraju.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Chciałabym porozmawiać o duecie z Jamalą. Co we współpracy najbardziej się Panu podobało?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Z Jamalą jest łatwo współpracować. Znaleźliśmy swoje mocne strony. W ciągu dwóch wieczorów stworzyliśmy kompozycję. Potężna osobowość tej śpiewaczki jest niezwykle silna, emanuje z niej kreatywna energia. Odczuwaliśmy ogromną radość ze wspólnej pracy, kompozycja została doceniona i otrzymaliśmy za nią nagrodę. Przygotowujemy się też do współpracy z jedną ukraińską grupą, ale to na razie tajemnica.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Jest już sporo wykonań waszych utworów przez innych artystów. Które z nich zostały zapamiętane najbardziej?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Jednym z najlepszych jest cover kompozycji Alambari Antona Bajbakowa.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: DakhaBrakha wpópracował z Davidem Beckhamem! Brzmiało to tak: Były piłkarz uruchomił własną markę o nazwie House 99, która specjalizuje się w produktach do pielęgnacji skóry i włosów. Beckham otworzył także międzynarodową sieć barbershopów. W sieci opublikowano reklamę marki, której ścieżką dźwiękową była piosenka ukraińskiego zespołu DakhaBrakha „Sho z-pod duba”…

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Oczywiście nie wierzyliśmy w tę możliwość współpracy, to nieosiągalna postać dla zwykłych ludzi, supergwiazda. Zawsze doceniałem go jako piłkarza, jest mistrzem piłki, wspaniałym rodzinnym człowiekiem. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni, że wybrał naszą muzykę. Nasza kompozycja została wykorzystana przez agencję Davida Beckhama, byliśmy bardzo szczęśliwi. To miłe, że muzyka, która opiera się na ukraińskiej kulturze etnicznej może zainteresować zwykłych ludzi, i gwiazdy współczesnego świata.

To podnosi naszą wiarygodność, poza tym ludzie zaczynają szanować swoje korzenie. Wcześniej sądzono, że ukraińska muzyka etniczna jest dla mieszkańców wsi. Dlatego to, że może być interesujące dla całego świata, jest bardzo piękne. Cieszymy się, że możemy być przykładem dla innych ukraińskich muzyków.

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Skomponowaliście ścieżki dźwiękowe do różnych filmów. Gdyby powstał film o DakhaBrakha, jaki by on był? Czy w planach jest nakręcenie takiego filmu?

Marko Halanevych – DakhaBrakha: Właśnie powstaje film o nas. Ukraiński zespół filmowy, przez ostatni rok koncertowy, był z nami wszędzie. Filmowali tam, gdzie występowaliśmy i nagrywaliśmy album. Pojechali z nami do Brazylii, także na amerykańską trasę koncertową. Miejmy nadzieję, że film okaże się wartościowy!

Anna Szpilewska – Muzyczny Kraków: Dziękuję za rozmowę i … do zobaczenia w Polsce!

Skład zespołu

  • Nina Harenecka – śpiew, wiolonczela, bębny
  • Iryna Kowałenko – śpiew, jumbo, perkusja, bębny, żalijka, dudy, flet, akordeon
  • Ołena Cybulska – śpiew, instrumenty perkusyjne, bębny, harmonijka
  • Marko Hałanewycz – śpiew, darbuka, tabli, didgeridoo, puzon, akordeon
foto © Tetiana Vilchynska
foto © Vitaliy Vorobyov

DakhaBraha wystąpią w Warszawie na Letniej Scenie Progresji 20 czerwca a dzień później, 21 czerwca w Nowej Rezydencji w Krakowie.

Koncerty odbędą się na świeżym powietrzu oraz przy zachowaniu wszystkich obowiązujących przepisów sanitarnych.

Więcej informacji

  • Bilety na oba polskie koncerty, w cenie 105 zł dostępne na: fource.pl, GoOut.pl, Eventim.pl, Ticketmaster.pl, Biletomat.pl, Going.pl i w Empikach.
Anna Szpilewska
Anna Szpilewska

Muzykolog, dziennikarz muzyczny, początkująca pisarka, absolwentka Akademii Muzycznej we Lwowie. Pracowała jako dziennikarz w Lwowskiej Filharmonii, a także nauczyciel teorii w szkole muzycznej "Dudaryk". Odbyła praktykę w gazecie "Lwowska poczta" i w lwowskim radiu. Pisze teksty dla różnych magazynów, stron internetowych, blogów. Aktualnie mieszka w Krakowie i stara się rozwijać, rozwija też uczniów w szkole muzycznej jako nauczyciel gry na pianinie. Pisze teksty dla różnych mediów. Uwielbia muzykę klasyczną, jazzową, folkową.

Artykuły: 22
Skip to content