Skowronkowy Jarzmin – niezwyczajne zwyczajne wydarzenie … Relacja i fotorelacja

Zwyczajne niezwyczajne. A chciałem napisać: Festiwal (organizatorzy nie chcą aby używano tego określenia) … inny niż wszystkie. Ale brzmi to jak cytat z reklamy a wydarzenie to jest bardzo odległe od przypadłości naszej cywilizacji. W reklamach, które nas wszędzie otaczają, słyszymy, ze te właśnie chrupki są inne niż inne chrupki a chipsy, to coś więcej niż chipsy.

Tam chrupek i chipsów nie było, nie widziałem też ludzi wpatrzonych w swoje smartfony. Aby takie wydarzenie odniosło sukces, muszą być spełnione trzy warunki: publiczność, miejsce i muzyka . W tym przypadku, wszystkie te elementy były „na swoim miejscu ….”

Publiczność: kolorowa, pogodna i roześmiana. Prowadząca długie, czasami nocne rozmowy, bez użycia jednego z najpopularniejszych w naszym kraju słów … tego na „k”. Tematy również mało popularne, nie słyszałem nic o najnowszych modelach samochodów smartfonów i fascynacji pewnym sporowcem na „l”. O polityce i pandemii też się nie rozmawiało. Można było rozmawiać na poważne lub mniej tematy, można było brać udział w ciekawych warsztatach. Można też było nie robić nic i wylegiwać się na piękniej polanie.

Miejsce … to właśnie wspomniana wcześniej „piękna polana”, położona na wysokości 850 m.n.p.m, z urokliwym widokiem na Babią Górę. Miejsce bardzo energetyczne, idealne dla takich właśnie wydarzeń.

Muzyka. Niestety, na Skowronkowym Jarzminie udało mi się spędzić coś około 24 godzin. Spędziłem tam jeden muzyczny wieczór. Z góry przepraszam wykonawców o których nie napiszę, ale nie posiadam umiejętności bycia w kilku miejscach jednocześnie. Miałem przyjemność wysłuchać:

RAJKA – świeżutka formacja, ale już dobrze znana w krakowskim muzycznym światku. Muzyka bardzo dojrzała i … przemyślana (i to mimo „swieżutkowości”). Zespołowi udało się stworzyć swoją własną stylistykę i oryginalną „klimatyczność”. Proces poszukiwań własnego brzmienia jeszcze nie jest zakończony. Artyści szukają i moim zdaniem, idą w dobrym kierunku i … nie stawiają na łatwiznę. Są na początku drogi, jeśli nie zapomną o „żelaznej maksymie”, że: sukces to 5% talentu i 95% ciężkiej pracy (albo jakoś tak), mogą zajść bardzo wysoko.

ALDARON – czyli Paweł Czekalski, wokalista, gitarzysta i autor piosenek. Dla mnie także „myśliciel” czyli człowiek myślący. Jego teksty są bardzo emocjonalne i osobiste. Śpiewa o sprawach ważnych, mniej ważnych, pięknych i brzydkich. Nie przepadam za określeniem bard, ale Paweł Czekalski właśnie nim jest. Podobnie jak Bob Dylan czy Leonard Cohen, nie posiada „głosu jak dzwon” a czasami też „nutka mu się omsknie” … Ma za to gigantyczną emocjonalną charyzmę, która powoduje, że odbiorcy obdarzeni muzyczną wrażliwością – są nim zauroczeni. Ja też byłem zauroczony koncertem, którego sceneria idealnie współgrała z energią muzyki. Większość publiczności stanowili fani Pawła Czekalskiego, co dodało spektaklowi uroku. Uczestniczenie w takich koncertach to uczta dla ucha i ducha.

FREN – przyznam się, że obawiałem się jak zabrzmi muzyka tej formacji w „jarzminowej” scenerii. Moje obawy zniknęły po pierwszym utworze. Ich muzyka, rock, trochę „poważny”, trochę „barokowy”, precyzyjny i jednocześnie delikatny. Moim zdaniem zagrali świetnie, chociaż usłyszałem głosy ludzi, którzy twierdzili, że taka muzyka im „nie wchodzi”. Myślę, że było to spowodowane dość niską temperaturą a muzyka była raczej do słuchania i kontenplacji, niż do rozgrzewającego tańca pod sceną. Dla mnie, koncert bardzo udany. Fren to zespół znany i uznany, chociaż myślę, że reprezentując tak wysoki poziom, zasługuje na dużo większą popularność.

Riders Of Deserted Seas – ten zespół gra muzykę rockową w najlepszej stylistyce. Co więcej, potrafią „ciężkie brzmienia” zagrać z fantastycznym wyczuciem stylu. Moim zdaniem, jedno z najlepszych i najciekawszych brzmień kapel rockowych w Polsce. Ta muzyka „bardzo mi wchodziła”. Może dlatego, ze słuchałem ją siedząc przy ognisku, dlatego też nie ma zdjęć z Ich występu. Muzyka warta polecenia, z wielką przyjemnością wybiorę się na ich koncert w Krakowie.

Skowronkowy Jarzmin to wydarzenie dla koneserów. Spanie pod namiotem, zimny prysznic i latryna. Ale, ludzie, którzy tam byli dokonali świadomego wyboru. Ja też dokonałem świadomego wyboru i za rok, całkiem świadomie zamelduję się na całym Festiwalu. Fantastyczne miejsce, wspaniali ludzie i doskonała muzyka …

Poniżej trochę zdjęć, montuje się też krótki videoclip – premiera już wkrótce.

Andrzej Wodziński
Andrzej Wodziński

Redaktor naczelny serwisu. Autor nie ma wykształcenia muzycznego i jakichkolwiek kwalifikacji do bycia krytykiem muzycznym. Publikowane teksty są „nieobiektywnie emocjonalne”. Słucha muzyki każdej (z małymi, nieobiektywnymi wyjątkami). Muzyka towarzyszy mu (w różnych formach i przejawach) przez całe życie i czyni go piękniejszym. Informacje dodatkowe: autor, jeśli nie słucha muzyki to ogląda filmy ... Każdą wolną chwilę stara się (z różnym skutkiem) spędzać w górach. Wegetarianin i cyklista.

Artykuły: 552
Skip to content