Smok nie taki straszny, jak go malują – Parada Smoków 2025 od kulis i od kałuży

Jeśli ktoś myśli, że organizacja Parady Smoków to tylko przywiązanie balonowego gada do motorówki i parę fajerwerków na deser, to niech natychmiast wyrzuci ten pomysł z głowy do najbliższego kosza – najlepiej ekologicznego. To, co wydarzyło się wczoraj na zakolu Wisły w Krakowie, to była operacja logistyczna porównywalna z inwazją w Normandii, tylko z większą liczbą ryb przestraszonych wybuchem i bardziej teatralnym rozmachem.

Na miejscu od rana kłębiło się wszystko – artyści, technicy, wolontariusze, smoki na linkach, smoki na wodzie, smoki w kontenerach, a gdzieś w tym wszystkim – ludzie od Teatru Groteska, którzy od lat udowadniają, że teatr to nie tylko scena, ale też nieprzewidywalna rzeka, zmienna pogoda i dziesiątki tysięcy widzów z pelerynami 🙂

A tych widzów było mnóstwo. Całe rodziny z dziećmi, turyści z aparatami, panowie z piwem, pani z parasolką (bo wiadomo – pogoda kapryśna), a także ci, którzy na pytanie „co to za parada?” odpowiadali szczerze: „eee, podobno fajerwerki będą”. No i faktycznie – przyszli głównie po sztuczne ognie. A że przed tym trzeba było przetrwać półtorej godziny teatralno-muzycznego widowiska z narracją, światłami i tańczącymi smokami? Trudno. Ktoś mógłby powiedzieć: edukacja kulturalna przez zaskoczenie.

A skoro już o edukacji – ulewę też trzeba było zaliczyć. Taką prawdziwą, z nieba, z siłą jakby smok naprawdę kichnął nad Wawelem. Ale uwaga – to nie wypłoszyło publiczności! Ludzie dzielnie stali w strugach deszczu, w kapturach, z dziećmi na barana, z reklamówką na głowie (ten klasyk zawsze wraca), niektórzy już lekko przemoczeni, ale z nadzieją, że zaraz niebo eksploduje kolorami.

I wybuchło. W wielkim stylu. Sztuczne ognie, dym, muzyka, światła odbijające się w Wiśle i tysiące telefonów wycelowanych w niebo jakby ktoś rozdawał lajki za każdą eksplozję. A smoki? Krążyły, świeciły, machały skrzydłami, ziały ogniem (przynajmniej ten Wawelski) i pokazywały, że jeszcze potrafią zawładnąć sercem tłumu – nawet jeśli ten tłum trochę bardziej kibicował ogniom niż smokom.

Podsumowując: Parada Smoków 2025 to było wydarzenie monumentalne nie tylko pod względem rozmiaru dmuchanych bestii, ale też liczby ludzi, pracy, potu, kabli, taśm, prób i nerwów. Wszystko po to, żeby przez 90 minut spektaklu i fajerwerków – Kraków poczuł magię. Choćby przemoczoną do suchej nitki.

Foto © Sławomir Natoński. All rights reserved.

Sławomir Natoński
Sławomir Natoński

Dj (w stanie spoczynku) z 20 letnim stażem, obecnie pracownik biurowy banku, który zaczyna żyć, po wyjściu z pracy, wraz z pierwszym spustem migawki. Fotografuje “od zawsze”. Pierwszy aparat, który dostał, rozebrał do ostatniej śrubki i nigdy nie złożył. Dopiero następny pchnął go w ten zaczarowany, zatrzymany w czasie świat. Zdjęcia robi dlatego, że lubi, nie musi. Jak sam mówi – czasem wystarczy jedno zdjęcie żeby oddać atmosferę konkretnego wydarzenia. Pasjonat muzyki reprodukowanej w najwyższej jakości – audiofil ale nie ortodoksyjny. Rowerzysta - turysta, który przejechał pół Polski, a drugie pół planuje.

Artykuły: 30
Przejdź do treści