-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu
Sacrum Profanum 2017, Muzeum Inżynierii Miejskiej – Drone // relacja
Zacznijmy może od miejsca koncertu, jakim było Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie. Otóż, na krakowskiej mapie obiektów kulturalnych całkiem sporo jest tych „postindustrialnych”. Ale w jednych muzyka brzmi doskonale … a w drugich – tak sobie. Sale są dość podobne a ich architektura nie pozwala na szczególne „wariacje”. Tak sobie myślę, że jest to sprawa „tajemnej energetycznośći” miejsc. Zresztą, to samo dotyczy krakowskich świątyń, w których bardzo często możemy usłyszeć muzykę. Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie należy do miejsc w których muzyka brzmi bardzo dobrze – i tak też było w trakcie koncertu w ramach Sacrum Profanum 2017 – „Drone”.
Wydarzenie to było niezwykłe ponieważ w roli głównej wystąpił „jeden dźwięk”. Koncert rozpoczęła orkiestra l’Orchestre de Nouvelles Créations, Expérimentations et Improvisation Musicales (ONCEIM), kompozycją Occam Océan francuskiej kompozytorki Éliane Radigue. Orkiestra była „prawdziwa”, choć w dość dziwnym składzie, z dwiema gitarami napędzanymi smyczkami i klarnetem basowym. Kompozycja w istocie polegała na zagraniu jednego dźwięku i to prawie przez godzinę. Wprowadziła słuchaczy w dziwny, trochę transowy nastój. U mnie przywołała z pamięci wczesne utwory Klausa Schulce i formacji Tangerine Dream. Nie w warstwie formalnej ale raczej emocjonalnej. Muzyka „jak najbardziej do słuchania” …. ale może nie w samochodzie 🙂
Następni wykonawcy to Oren Ambarchi i Stephen O’Malley, którzy zasiedli przy dwóch gitarach, właczyli „jeden dźwięk” … po czym go wyłączyli. W zasadzie to tyle. Dodam jeszcze że był to dźwięk daleki od brzmienia gitary – w jakiejkolwiek formie. Ale – były brawa i pohukiwania …
Po przerwie usłyszeliśmy South Pole Iancu Dumitrescu. Ooooo … i to nie był jeden dźwięk. Kompozycja może posłużyć jako ścieżka dźwiękowa do filmu o apokalipsie, albo rodzeniu się galaktyk. Zespół w dziwnym składzie dwóch gitar, dwóch marakasów + nieokreślone acz bardzo głośne dźwięki elektroniczne + sugestywna praca dyrygenta. Dużo hałasu, jednak na emocje słuchaczy kompozycja nie miała większego wpływu …
Na koniec Gruidés, kompozycja Stephena O’Malleya zagrana przez l’Orchestre de Nouvelles Créations, Expérimentations et Improvisation Musicales (ONCEIM). Dziwne połączenie minimalizmu, „jednego dźwięku” z brzmieniem bębnów, przypominającymi sygnał nadany przez obcą cywilizację w filmie Robert Zemeckisa „Kontakt”. Dla mnie bardzo dobre, choć bębny trochę męczące.
Nie chcę, aby moja relacja została przyjęta jako napisana w formule „lekkoironicznej”. Bardzo trudno relacjonować muzykę tworzoną przez kompozytorów współczesnych. Historia muzyki pokazuje, że do oceny twórczości potrzebny jest czas. A teraz, słuchajmy tej muzyki i bawmy się dobrze – co miało miejsce na tym koncercie.
I jeszcze jedna „pozamuzyczna” informacja. Okazuje się, że w orkiestrze l’Orchestre de Nouvelles Créations, Expérimentations et Improvisation Musicales (ONCEIM), na klarnecie grał nie kto inny jak Harry Potter (patrz zdjęcie obok), który po koncercie zapewne przemieścił się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
To był koncert w ramach Festiwalu Sacrum Profanum, który „zaprasza do strefy dyskomfortu”. Tu nikt nie obiecuje, że muzyka będzie łatwa, lekka i przyjemna.
Foto © Andrzej Wodziński – Muzyczny Kraków