O Wesołej Wdówce i nie tylko…

Jeszcze kilka lat temu w Krakowie przy ul. Lubicz była scena teatralna gdzie grano operetki, pamiętam wiele miłych wieczorów spędzonych w tym miejscu, i chociaż na widowni słychać było sunące po szynach krakowskie tramwaje, to jednak trochę żal tamtego miejsca, tamtych czasów. Dziś stoi w tym miejscu nowy gmach Opery Krakowskiej, która jeszcze niedawno nie miała swojej teatralnej siedziby. Bardzo się cieszę że Opera ma już swój własny budynek. Szkoda tylko że nie są grywane w Krakowie przy ul. Lubicz tak często operetki jak dawniej. A przecież operetka w Krakowie ma bogatą tradycję, śpiewały w Krakowie takie primadonny jak Barbara Kostrzewska, Wanda Polańska. Myślę sobie, że przydałaby się druga scena muzyczna, operetkowo-musicalowa. Kraków to przecież Kulturalna stolica Polski /moim zdaniem oczywiście/.

"Wesoła Wdówka" - wiedeński plakat z 1906 roku.
„Wesoła Wdówka” – wiedeński plakat z 1906 roku.

Na szczęście jest autostrada z Krakowa do Katowic i Gliwic i w ciągu zaledwie godzinki można dotrzeć do Gliwickiego Teatru Muzycznego, który jako jeden z nielicznych Teatrów Muzycznych w Polsce kultywuje i pielęgnuje wspaniałe tradycje operetkowe, choć uważam że Operetek grają zdecydowanie za mało, no powiedzmy niezbyt często. A przecież mają w repertuarze wspaniałe tytuły: Zemsta Nietoperza, Ptasznik z Tyrolu, Hrabina Mariza i oczywiście najwspanialsza pozycja operetkowego repertuaru „Wesoła Wdówka” F. Lehara. Wesoła Wdówka to najczęściej grywana w teatrach nie tylko operetkowych ale i operowych pozycja klasyki gatunku jakim jest OPERETKA. Jestem częstym gościem GTM, jak pewnie wielu czytelników wie, że w Warszawie nie mamy klasycznego teatru operetkowego, został w tak okrutny sposób zlikwidowany i na klasykę operetkowa trzeba wybierać się do innych miast w Polsce. Jest co prawda Teatr Muzyczny Roma, ale to już nie to samo co kiedyś. Gra się teraz przez 2-3 lata jeden tytuł musicalowy, a to dla mnie miłośnika prawdziwego teatru zdecydowanie za mało. Czasem w Sali kongresowej są organizowane przez prywatne agencje spektakle operetkowe, 2-3 razy w roku. Tragedia że nie ma Operetki w Warszawie, cóż przecież Warszawa to nie jest stolica polskiej Kultury /moim zdaniem/ raczej Kulturalna prowincja. W Teatrze Muzycznym ROMA nie bywam, fatalne nagłośnienia, dykcja i poziom wokalistów pozostawia wiele do życzenia… może kiedyś o tym szerzej napiszę, ale póki co wróćmy do Wdówki…

Baron Mirko Zeta, poseł księstwa Pontevedry we Francji, nie wie jak zatrzymać w ojczyźnie pieniądze Wdówki, ich strata spowoduje katastrofę, może nawet bankructwo księstwa. Hanna Glawari, dziedziczka fortuny po zmarłym mężu bankierze, przyjeżdża do Paryża, najwyraźniej po to, by rzucić się w wir wielkomiejskich uciech i znaleźć kogoś, kto pocieszy ją we wdowieństwie. Małżeństwo trwało tylko 8 dni i Hanna została sama w ogromnym smutku / no może nie do końca/ i z ogromnym majątkiem … są jeszcze jednak prawdziwi mężczyźni na tym świecie, którzy odchodząc pozostawiają po sobie coś / 20 milionów / na otarcie łez. Dzielni dyplomaci gotowi są poświęcić się dla ojczyzny i stanąć w szranki, by zdobyć rękę wesołej wdówki oraz jej… majątek, dla ojczyzny oczywiście. To arcytrudne zadanie może tylko wykonać hrabia Daniłło, sekretarz poselstwa, choć jak sam przyznaje, wydać 20 milionów to i owszem, ale je zdobyć? Tym bardziej że, Hanna okazuje się jego dawną, wielką, utraconą miłością i duma nie pozwala hrabiemu ubiegać się o jej pieniądze. Przyrzekł sobie że nie usłyszy z jego ust słowa kocham Cię… No cóż wydawać by się mogło, że los Pontewedry i jego bankructwo jest przesądzony, tak jak los Hanny i Daniłły, jedna jak to w operetkach bywa staje się inaczej i chociaż „Usta milczą, to dusza śpiewa…”

Zapraszam Państwa na wspaniałą inscenizację „Wesołej wdówki” do GTM w której usłyszycie Państwo takie operetkowe przeboje jak „Wilio, ach Wilio…” czy najsłynniejszy duet miłosny „Usta milczą, dusza śpiewa…” Naprawdę warto to zobaczyć. O bardzo sprawną realizacje spektaklu zatroszczyli się: Maria Sartova – reżyseria Wojciech Rodek, – kierownictwo muzyczne dekoracje: Barbara Kędzierska, kostiumy Tatiana Kwiatkowska, reżyseria światła: Dariusz Pawelec a choreografię zrealizowała Zofia Rudnicka W popisowej roli Hanny Glawari możemy podziwiać m.in. Jolantę Kremer, jedną z najbardziej ulubionych przeze mnie śpiewaczek. To prawdziwy brylant operetkowy. Jolanta Kremer kultywuje najlepsze tradycje operetkowe, to prawdziwa gwiazda i filar GTM. Swoją osobowością sceniczną przypomina mi prawdziwe primadonny takie jak Wanda Polańska i Elżbieta Ryl-Górska czy Barbara Nieman. Pojawienie się Jolanty Kremer na scenie powoduje dreszczyk emocji i za nim zacznie śpiewać wiadomo już, że na scenie pojawiła się gwiazda. To niezwykle rzadko spotykane uczucie. I chociaż czasy primadonn dawno i bezpowrotnie przeminęły, to Jolanta Kremer jest Primadonną w każdym aspekcie wokalno-aktorskim i osobowościowym. A jak już zaśpiewa… to wierzcie mi Państwo, często przechodzą mnie ciarki po plecach. Ale o tym przekonajcie się Państwo osobiście.

Jolanta Kremer jest absolwentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie uczyła się w klasie śpiewu prof. S. Marciniak-Gowarzewskiej. Zadebiutowała rolą Wiktorii w operetce P. Ábraháma Wiktoria i jej huzar w 1993 roku w Operetce Śląskiej w Gliwicach. Jeszcze jako studentka brała udział w kursach wokalnych, gdzie miała okazję kształcić głos pod kierunkiem E. Podleś i prof. J. Marchwińskiego. Uczestniczyła też w kursie mistrzowskim prof. A. Orlowitza w Weimarze. Bierze udział w wielu koncertach w Polsce i za granicą. Często jest gwiazdą Festiwalu w Supraślu. Współpracuje z wieloma Filharmoniami w Polsce. Laureatka Nagrody Artystycznej Dyrektora GTM za sezon 2002/2003 oraz Nagrody Prezydenta Miasta Gliwice w dziedzinie kultury za rok 2003.
Perfekcyjne wykonanie partii Hanny Glawarii w „Wesołej Wdówce” przez Jolantę Kremer po prostu wbiło mnie w fotel. Od lat nie słyszałem tak cudownego, finezyjnego wykonania tej partii. Jej głos po prostu stworzony jest do wykonywania tego typu partii operetkowych, a tak misternie wykończonego piana z wysokim C w Willi nie słyszałem od czasów Operetki Warszawskiej. Brawa i ukłony z wielka admiralicją dla Jolanty Kremer. Jolanta Kremer to nie tylko wspaniała Wesoła Wdówka Jestem również pod wrażeniem wykonania przez Panią J. Kremer partii Rozalidy w Zemście Nietoperza J. Straussa, którą wielokrotnie oglądałem w GTM i śmiało mogę powiedzieć że Jolanta Kremer kunsztem wokalnym dorównuje w tej właśnie roli Barbarze Nieman – jednej z najwybitniejszych polskich śpiewaczek, solistce Teatru Wielkiego w Warszawie, prywatnie żony Stefana Rachonia, mojej ulubionej odtwórczyni właśnie tej roli z dawnych lat. Cóż mogę dodać, Pani Jolanto, trzymam kciuki za Pani dalszą karierę i życzę wielu wspaniałych ról. A gdybyście się Państwo wybierali go GTM na „Wesoła Wdówke” F. Lehara to koniecznie z Jolantą Kremer w roli głównej oraz z Michałem Musiołem w roli hrabiego Daniłły. Oboje rewelacyjni w tych rolach. I bardzo Wam za to dziękuję.

Post scriptum
Kilka dni temu podziwiałem Jolantę Kremer w roli Matki Przełożonej i Elsy Schreder w nowej inscenizacji GTM – Dźwiękach muzyki, a Michała Musioła w roli kapitana von Trappa, ale o tym wspaniałym widowisku napiszę następnym razem, zapraszając Państwa ponownie do GTM na spotkanie z muzyką, tym razem… musicalową.

Paweł Świetorecki
Paweł Świetorecki

Z wykształcenia ekonomista, z zawodu bankowiec a z zamiłowania śpiewak. Naukę śpiewu rozpoczął jako dziecko i kontynuuje do chwili obecnej. Jego opiekunem wokalnym jest Primadonna Operetki Warszawskiej Pani Elżbiety Ryl - Górska, wybitna polska śpiewaczka. Prowadzi własną autorską audycję pt. ,,Zaczarowany świat operetki i musicalu” w radiu, pisze o muzyce. Jest najlepszym bankowcem wśród śpiewaków i najlepszym śpiewakiem wśród bankowców. Koncertuje na estradzie i współpracuje z wieloma solistami teatrów muzycznych.

Artykuły: 6
Skip to content