-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu

„Luxtorpeda akustycznie, czyli jak wulkan próbował szeptać” – koncert w Klubie Studio
Gdy ktoś mówi „Luxtorpeda”, pierwsze, co przychodzi do głowy, to ściana dźwięku, pięść riffu prosto w przeponę i wokal, który przypomina raczej walkę na miecze niż delikatne plumkanie. A tu – proszę bardzo – piątkowy wieczór, 5 kwietnia 2025, Kraków, Klub Studio, scena zalana ciepłym światłem i… krzesełka. Widzowie siedzą. Niektórzy z dzieciakami. Inni z termosami (naprawdę). Zamiast pogo – pieluchy i popcorn.
Zespół Luxtorpeda, znany z energetycznych koncertów, postanowił tym razem zanurzyć się w spokojniejsze rejony dźwięków. Akustycznie. Jakby ktoś próbował ujarzmić huragan… z pomocą fletu i herbaty z melisy. I choć technicznie rzecz biorąc wszystko było na miejscu – instrumenty stroiły, wokale czyste, oświetlenie malowało atmosferę jakbyśmy siedzieli w jakimś offowym teatrze – coś tu zgrzytało. Ale subtelnie, jak kostka lodu, która spada do pustej szklanki w środku nocy.
Koncert miał strukturę dobrze przemyślaną – utwory płynnie przechodziły jeden w drugi, przeplatane były anegdotami, żartami (czasem dość suchymi, ale za to konsekwentnie), a muzycy odgrywali swoje partie z precyzją godną chirurgów. Tylko zamiast skalpela – kapele. Atmosfera bardziej przypominała lekcję muzyki w bardzo alternatywnej szkole podstawowej niż klasyczny koncert rockowy.
Czy to był zły koncert? Absolutnie nie. Był po prostu… inny. Jakby Lica (Robert Friedrich) założył wełniany sweter, zrobił sobie herbatę z imbirem i powiedział: „Dziś nie krzyczymy. Dziś rozmawiamy szeptem.”
Ale czy to Luxtorpedzie pasuje?
No cóż. Nie każdemu wulkanowi do twarzy w kapciach.
I moim zdaniem – akustyczne koncerty nie są dla wszystkich. A już na pewno nie dla zespołu, który na co dzień ryczy jak lew, a nie mruczy jak kot.