Björk, Biophilia Live – recenzja

Björk … idąc na projekcję filmu Biophilia Live, zastanawiałem się czy jestem jej fanem czy nie. Björk to artystka obdarzona niesamowitym głosem i tym – w jaki sposób z niego korzysta. Jej śpiew jest fascynujący i urzekający. Co ciekawe, śpiewa zawsze w tej samej rytmiczno estetycznej konwencji. I co jeszcze ciekawsze, nie wychodząc poza tą konwencję, potrafi swoim głosem zadziwić, wzruszyć i wzbudzić w słuchaczach emocje.

Biophilia zapowiadana była jako spektakl muzyczno – biologiczno – ekologiczny. Miały być efekty specjalno – wizualne. Może i były, ja zapamiętałem grzybki które rosły … a potem malały (czyli film puszczano do tyłu) i to kilka razy. Później robaki zjadały coś tam, ale chyba te efekty nie wzbudziły zachwytu mojego i innych odbiorców.
Muzyka? Owszem, była – na bliżej nie określonych instrumentach. Muzyka nie utkwiła w pamięci słuchaczy, tak samo jak dźwięki wydawane przez muzyczną „machinę” na końcu koncertu. Gdyby zapytać widzów po zakończonym seansie co i jak grało, pewnie wzruszyli by ramionami.

Czy oznacza to że koncert był zły i nikomu się nie podobał???

Otóż NIE … !!! Koncertem byłem oczarowany jak i bardzo zdecydowana większość jego widzów i słuchaczy. Wcześniej narzekałem na muzykę, efekty specjalne … i w ogóle narzekałem. Nie wiem na ile było to wyreżyserowane a na ile było wynikiem przypadku. Skłaniam się raczej ku celowemu działaniu. Chodziło mianowicie o to aby Björk była jedyną, absolutną i niepodważalną gwiazdą spektaklu. I była!

Jak wcześniej napisałem, artystka porusza się w ściśle określonej estetycznej konwencji, bardzo rzadko ją naruszając. I w tej konwencji, przez 97 minut czarowała, oczarowywała, zaskakiwała i poruszała do głębi emocje słuchaczy. Björk jest fenomenem. Każdy utwór, (jak wcześniej pisałem, utrzymany w podobnej konwencji), niesie ze sobą coś nowego, świeżego. Słuchaczowi wydaje się że już nic więcej nie można ”wyśpiewać” … a jednak można. I to jest fascynujące w jej twórczości. Wszystko co wokół, muzyka, swiatła, miejsce – zdaje się być tylko nędznym dodatkiem do śpiewu Björk. Jej głos wypełnia szczelnie całą przestrzeń koncertu, nie zostawiając miejsca dla nikogo i niczego.

A … przepraszam, w tym miejscu Björk zostawiła małą furtkę dla chóru …. który dzielnie i wspaniale jej towarzyszył. Islandzkie piękności (piszę islandzkie, albowiem uroda tych Pań była bardzo oryginalna i jakby trochę „inna”), śpiewały „anielskimi” głosami, idealnie zgrywając się z Björk. Poza tym Panie zachowywały się z fantastyczną „swobodną gracją” i oprócz niesamowitego śpiewu stanowiły najlepszy „efekt wizualny” tego wieczoru. Tyle tylko że Panie były boso … nie wiem czy to taki islandzki zwyczaj, czy jakiś głębszy zamysł twórcy spektaklu.

Reasumując, Wielka Björk i Jej cudowne, bosonogie chórzystki dały wspaniały, uroczy, ciepły a zarazem emocjonujący spektakl. Cała reszta, muzycy, efekty wizualne, a nawet sam David Attenborough czytający wstęp – byli tylko głębokim tłem dla Björk.

Przy okazji, Pani Björk powinna dostać specjalną nagrodę za ofiarność i odwagę. Za ofiarność, ponieważ zdołała wytrzymać 97 minut w bardzo dziwnym „czymś” na głowie. Okazała również wielką odwagę, występując w kosmicznym kombinezonie, wziętym chyba z sekwencji „marsjańskich” filmu „Pamięć Absolutna”.

  • BJÖRK: BIOPHILIA LIVE | BJÖRK: BIOPHILIA LIVE, reż. Nick Fenton, Peter Strickland, Wielka Brytania 2014, 97’, pokaz specjalny filmu – Kino Pod Baranami, 18 października 2014 roku.

Andrzej Wodziński
Andrzej Wodziński

Redaktor naczelny serwisu. Autor nie ma wykształcenia muzycznego i jakichkolwiek kwalifikacji do bycia krytykiem muzycznym. Publikowane teksty są „nieobiektywnie emocjonalne”. Słucha muzyki każdej (z małymi, nieobiektywnymi wyjątkami). Muzyka towarzyszy mu (w różnych formach i przejawach) przez całe życie i czyni go piękniejszym. Informacje dodatkowe: autor, jeśli nie słucha muzyki to ogląda filmy ... Każdą wolną chwilę stara się (z różnym skutkiem) spędzać w górach. Wegetarianin i cyklista.

Artykuły: 550
Skip to content