-
Telefon: + 48 696 996 410
-
Email: kontakt@muzyczny-krakow.eu
Sacrum Profanum 2017, Łaźnia Nowa – A night from the past, S.E.M. Ensemble // relacja
W drugim dniu Festiwalu Sacrum Profanum w Łaźni Nowej usłyszeliśmy utwory Juliusa Eastmana w wykonaniu S.E.M. Ensemble z Peterem Kotikiem jego przyjacielem i współpracownikiem. Autor jest bardzo barwną postacią o niezwykle bogatym dorobku artystycznym. Jego muzyka trudna jest do sklasyfikowania. Formalnie minimalistyczna, łączy elementy muzyki klasycznej, jazzu, popu, zawiera również elementy performansu.
Pierwszym utworem był Joy Boy Eastmana. Dla mnie jest to „autor w pigułce”, ukazuje Jego wrażliwość i nieprzeciętną wyobraźnię muzyczną. Mimo, że nie jest charakterystyczny dla stylu Eastmana, wydaje mi się, że w dużej mierze oddaje osobowość kompozytora. Zresztą nie tylko kompozytora bo również wokalisty, pianisty a nawet tancerza. Wszystkim miłośnikom muzyki polecam zapoznanie się z tą niesamowitą osobowością twórczą. W dzisiejszych czasach to nie jest trudne – mamy przecież Google i YouTube …
Następnie mogliśmy usłyszeć kompozycję Petera Kotika There is Singularly Nothing dedykowaną Eastmanowi. Dość zawiły formalnie utwór, jednak doskonale wpisujący się w atmosferę wieczoru. Potem, chyba dla wyciszenia emocji zabrzmiał utwór Piano 2, solowa kompozycja fortepianowa, trochę liryczna a trochę nostalgiczna. Piękna i bardzo inna niż poprzednie i te które nastąpiły później.
John Cage – Song Books I, II – ta kompozycja, mimo że minimalistyczna w formie, kipiała różnorodnością. Gra mieszała się ze śpiewem, utwór zawierał elementy performansu – również w warstwie dźwiękowej. Na scenie pękł balon, wokalistka piła coś …. /nie wiadomo co/. Artysta pisał na maszynie a panowie grali w szachy. W tym miejscu muszę po raz pierwszy podkreślić doskonały warsztat wokalny, który dane nam było usłyszeć. Śpiew, dźwięki były w tym utworze jak trzeba i tam gdzie trzeba. O wirtuozerii wokalnej świadczy fakt, że usłyszałem bardzo wyraźnie partię alikwotową … co nie jest takie łatwe, potrafią to najlepsi.
I na koniec „perełka”, czyli kwartet wokalny Macle. Śpiew, deklamacja, krzyk, płacz, śmiech przeplatające się z dźwiękami trudnym do opisania. Dla słuchającego było to jakby nałożenie wielu ścieżek dźwiękowych, a w wykonaniu S.E.M. Ensemble zabrzmiało to tak, jakby tych ścieżek było o wiele więcej niż śpiewających osób. Wiem, że taka forma jest bardzo trudna dla wokalisty. Dla mnie perfekcja w warstwie kompozycyjnej i wykonawczej. No i chapeau bas dla wokalistów! Myślę, że ta precyzyjne wykonanie tej kompozycji wymagało tytanicznej pracy i wielu godzin prób. Ale wynik – fantastyczny. Niech żałują Ci, którzy nie dotrwali do finału … 🙂
S.E.M. Ensemble:
Petr Kotik – flet, głos
Christopher McIntyre – puzon, głos
Joseph Kubera – fortepian, głos
Jeffrey Gavett, Charlotte Mundy, Nathan Repasz – głos
Petr Kotik – dyrektor artystyczny
Muzyka Juliusa Eastmana dla mnie jest czymś niezmiernie fascynującym. Poprzez twórczość pokazuje niezwykłe bogactwo człowieka, którego życie było bardzo tragiczne. Nie jest to muzyka łatwa, zmusza odbiorców do skupienia i wejścia w bardzo specyficzny stan percepcji. Oczywiście, to kwestia indywidualnego odbioru. W moim przypadku ta muzyka uruchamia (i to jeszcze jak!) emocje – a o to właśnie w odbiorze sztuki chodzi.
Ale to właśnie Festiwal Sacrum Profanum, który „zaprasza do strefy dyskomfortu”. Tu nikt nie obiecuje, że muzyka będzie łatwa, lekka i przyjemna.
W trakcie koncertu, po każdym kolejnym utworze kilka osób opuszczało salę. Nie mam do nich pretensji, chociaż sam unikam wychodzenia z sali w trakcie koncertu (tym niemniej kilka razy tak zrobiłem). Ci, odchodzący mają po prostu inną estetykę muzyczną. Trzeba to uszanować, szczególnie na właśnie tym Festiwalu
Foto © Andrzej Wodziński – Muzyczny Kraków