UWAGA

Strona zawiera wysokiej jakości zdjęcia. Prosimy o oglądnięcie ich na ekranie KOMPUTERA. Przeglądanie na SMARTFONIE, nie oddaje ich wartości.

Leszek Możdżer i Holland Baroque w Centrum Kongresowym ICE w Krakowie

Właśnie zakończyła się trasa koncertowa promująca najnowszą płytę Leszka Możdżera nagraną wraz z Holland Baroque – Earth Particles. Miałam okazję posłuchać tego projektu na żywo w pięknej sali Centrum Kongresowego ICE w Krakowie i bardzo się cieszę, że mogłam znów zobaczyć jednego z moich ulubionych pianistów jazzowych w tak dobrej formie. Żałuję tylko, że nie wystąpił… z inną orkiestrą.

Już na samym początku powinnam chyba wyprowadzić z błędu czytelników i wyjaśnić: muzyka grana przez Możdżera i Holland Baroque niewiele ma wspólnego z barokiem. Kompozycjom tym znacznie bliżej do minimal music Steve’a Reicha i Philipa Glassa, słychać w nich także inspiracje polską twórczością Henryka Mikołaja Góreckiego czy Wojciecha Kilara. Jednak wszystkie te porównania są mało precyzyjne, bo najnowszy materiał, to przede wszystkim Leszek Możdżer. Brzmienie tej muzyki jest kwintesencją stylu, który znamy z wcześniejszych autorskich płyt pianisty. To charakterystyczne, jazzowe, ale nieoczywiste harmonie, duża ilość dysonansów i niczym nieskrępowana improwizacja w szaleńczych tempach. Ci, którzy przyszli na koncert dla Możdżera, by usłyszeć to, za co zawsze tego artystę kochali, z pewnością wyszli usatysfakcjonowani.

Zanim zabrzmiały pierwsze dźwięki, bosy Leszek Możdżer wybiegł na scenę, by zapalić świeczkę stojącą na skraju sceny. Oświetlenie, dekoracje i graficzne wizualizacje wyświetlane podczas koncertu sugerowały, że będziemy mieć do czynienia z muzyką w jakiś sposób uduchowioną. I choć pozamuzyczne założenie artystów takie właśnie było, nie udało im się w pełni oddać tych emocji za pomocą muzyki. Z radością odnajdowałam w kompozycjach Możdżera ciekawe zwroty harmoniczne i wprowadzające w trans ostinatowe rytmy. Dobrze czułam się słysząc te znajome dźwięki i pokrętne melodie, wracały wspomnienia z koncertów sprzed lat, ale z drugiej strony nie dawała mi spokoju myśl, że to wszystko już było. Na repertuar koncertu złożyły się świetnie napisane utwory, niepozostawiające wątpliwości, że Możdżer to utalentowany i świadomy muzyk, jednak zabrakło w tym wszystkim jakiegokolwiek powiewu świeżości.

Zapewne taką nowością w twórczości Leszka Możdżera miała być współpraca z barokową orkiestrą, a także eksperymentowanie z wysokością stroju. Holland Baroque to zespół, który wykonuje muzykę dawną, ale także współczesne kompozycje. Artyści nie stronią od eksperymentów i projektów z muzykami reprezentującymi odmienne nurty muzyczne, ale pozostają osadzeni w stylistyce barokowej. Dla Możdżera utwory na taki skład były idealną okazją do wykorzystania charakterystycznego dla muzyki baroku niższego stroju, gdzie dźwięk A = 432 Hz, a nie tak jak we współczesnych normach – 440 Hz. Pianista od dawna interesuje się kontrowersyjną teorią, mówiącą o uzdrawiających właściwościach owego niższego stroju. Ja jednak wolałabym się skupić na czysto muzycznym uzasadnieniu użycia niższego stroju – nawiązaniu do tradycji wykonań barokowych. Niestety potencjał wynikający ze współpracy z orkiestrą barokową zupełnie nie został przez Możdżera wykorzystany. Aż żal, że nie próbował zabawić się np. formą fugi, ograniczając się jedynie do prostych imitacji motywów, przywołujących raczej na myśl minimal music niż barokowe praktyki. Holland Baroque została tu potraktowana jak współczesna orkiestra kameralna i odnoszę wrażenie, że nie do końca poradziła sobie ze swoją fantastycznie napisaną, ale z pewnością niełatwą partią. Bardzo brakowało mi w orkiestrze jedności brzmienia i wzajemnej współpracy – tak kameralny skład powinien funkcjonować jak jeden organizm. Biorąc jednak pod uwagę, że orkiestra w większości utworów była tylko harmoniczno-rytmicznym tłem dla fortepianu, ten brak wspólnego brzmienia mogłabym im wybaczyć. Nie rozumiem natomiast sporych problemów intonacyjnych, które pojawiały się notorycznie i kompletnie zaburzały przyjemność odbioru muzyki. Cały czas zadawałam sobie pytanie, dlaczego Możdżer nie wykonuje tych kompozycji z fantastyczną orkiestrą AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia, z którą zresztą zagrał wiele koncertów. Myślę, że technicznie i muzycznie poradziliby sobie z tymi utworami znacznie lepiej.

Publiczność koncert przyjęła raczej chłodno, ożywiając się jedynie po bardziej dynamicznych utworach, z wyczuwalnym rytmem i groovem. Mimo że było ich kilka, tylko niektóre miały w sobie autentyczną energię, wywołaną wzajemnym oddziaływaniem na siebie poszczególnych instrumentalistów. Jak zwykle emocje wzbudziły również eksperymenty Możdżera z fortepianem preparowanym – tym razem był to dźwięk modyfikowany za pomocą szmatki i szkła położonych na strunach. Trzeba przyznać, że Możdżer doskonale potrafi zmieniać barwę dźwięku i się nią bawić, zwłaszcza na żywo jego poszukiwania brzmią imponująco.

Można by powiedzieć, że nie jest to rodzaj muzyki wywołującej głośne okrzyki i szalone, żywiołowe reakcje. Wydaje mi się jednak, że założeniem artystów było wzbudzenie emocji u słuchaczy, poruszenie ich, a moje uczucia po krakowskim koncercie są mieszane. Z jednej strony udzieliła mi się niezwykła muzyczna radość Leszka Możdżera, jego pomysły i wirtuozeria. Z drugiej jestem bardzo rozczarowana orkiestrą Holland Baroque i ich pozostawiającym wiele do życzenia wykonaniem. Nie przekonuje mnie także w pełni cały projekt i pomysł wykorzystania orkiestry barokowej, w sytuacji, kiedy muzyka do tej epoki prawie w ogóle nie nawiązuje. Potrzebna tu była raczej zupełnie inna ekspresja, którą lepiej można by wydobyć ze współczesnych instrumentów. Nie zmienia to faktu, że dobrze było zobaczyć Leszka Możdżera tak szczęśliwego na scenie i słuchać, jak w pełni oddaje się muzyce. Dla niego było warto, jak zawsze.

Julia Brodowska
Julia Brodowska

Skrzypaczka, absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach i studentka Sztuki pisania na Uniwersytecie Śląskim. Oprócz grania, od lat jej wielką pasją jest słuchanie, odkrywanie i pisanie o muzyce. Prowadzi bloga: „Subiektywnie o muzyce” – jej teksty można odnaleźć także na portalu Folk24.pl. W muzyce szuka przede wszystkim autentyczności, nie uznaje podziału na gatunki i wciąż stara się otwierać na nowe brzmienia.

Artykuły: 7
Skip to content