UWAGA

Strona zawiera wysokiej jakości zdjęcia. Prosimy o oglądnięcie ich na ekranie KOMPUTERA. Przeglądanie na SMARTFONIE, nie oddaje ich wartości.

Pannonica Folk Festival 2014

 

Serbowie, Romowie, Polacy i kilka innych nacji, przedział wiekowy 0-80. Wytatuowane dziewczyny z kolczykami w różnych dziwnych miejscach i przemiłe panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Dużo dzieci, psy a do tego majestatycznie przechadzające się konie … Wokół słychać “proszę”, “dziękuję”, “przepraszam”, “czy mogę w czymś pomóc”. Wszyscy są mili i uśmiechnięci, życzliwi sobie i całemu światu …

To nie jest opis Arkadii – krainy szczęśliwości, to nie fragment książki science fiction, to wszystko działo się naprawdę. Tak było w Barcicach Dolnych koło Starego Sącza, nad Popradem. Właśnie tak wyglądał tegoroczny, drugi już Pannonica Folk Festival. Nad polem (namiotowym), sceną i stodołą unosił się gigantyczny klosz pozytywnej energii. Przyznam się że takiej festiwalowej atmosfery nie spotkałem już dawno.
A to wszystko sprawiła MUZYKA którą można było tam usłyszeć. I to właśnie ta muzyka była katalizatorem, który (jak mawiał Mistrz) “łagodzi” obyczaje. Udział w takiej imprezie to najlepsza forma “muzykoterapii” i to nie tylko w płaszczyźnie muzycznej.

Festiwal otworzył zespół serbski Orkestar Zlatna Jabuka. Prawdziwa, bez jakiejkolwiek “cepeliady”, bałkańska muzyka, ognista i energetyczna. Najpierw zespół trochę sam się rozgrzewał i rozgrzewał publiczność. Zagrał potem ponowni na zakończenie dnia. W repertuarze znalazł się Kalasznikow, Ederlezi i Meseczina. Wykonane brawurowo porwały wszystkich. Tańczyła publiczność, organizatorzy i obsługa stoisk. W takt muzyki tańczyli również fotoreporterzy robiący zdjęcia (piszący te słowa też …). Zlatna Jabuka pokazał prawdziwe, nie stylizowane oblicze bałkańskiej muzyki. Oprócz słuchania ich, wielkie wrażenie sprawiła na mnie i mam nadzieję że na publiczności też, RADOŚĆ grających muzyków – z tego co robią.
Następnym zespołem był, również serbski Kud Kruna. Wspaniałe widowisko ze śpiewem i tańcami. Uśmiechnięci młodzi ludzie i znowu ta sam radość twórców z tego co robią. I w tym przypadku publiczność dzielnie wspierała występujących, tańcząc na podeście przed sceną … i na całym przyległym terenie.

Dzień drugi rozpoczyna Čači Vorba, czyli klasyka polskiej muzyki bałkańskiej, formacja znana i uznawana. Jestem ich wielkim fanem, więc moja relacja nie może być obiektywna. W porównaniu z zespołami serbskimi w tej muzyce słychać było “polską duszę” … i bardzo dobrze. Čači Vorba to precyzja, emocje i najwyższy poziom kunsztu muzycznego. Trochę patetycznie to napisałem ale właśnie tak uważam.
Potem wystąpił węgierski Besh-o-drom a jego koncert transmitowany był na żywo przez Radio Rzeszów. Zespół zaprezentował mieszankę bałkańskich, węgierskich i wschodnich rytmów. Dla mnie ten występ był lekkim rozczarowaniem. Wszystkie utwory utrzymane były w podobnej konwencji, było dużo hałasu a mało energii …

Po tym mieliśmy nieplanowane jamm session w “bałkańskim kwartale”, gdzie były serwowane bałkańskie potrawy, wino i pyszna rakija. Ktoś zaczął grać na trąbce, potem drugiej … co chwilę do składu dochodziły następne instrumenty. Do tego dołączyli śpiewający młodzi Serbowie. Po chwili większość publiczności stała pod “bałkańskim kwartałem” …. a ten przypominał “bałkański kociołek”. Muzyka, śpiew i taniec złączyły energetycznie wszystkich tam obecnych w fantastyczny sposób. Ja tam byłem – a kto nie był – niech żałuje.

Zwieńczeniem drugiego dnia by występ Sokół Orkestar. Dla mnie rewelacyjny występ. Aż trudno uwierzyć że formacja pochodzi z Krakowa a nie z serca bałkanów. Muzyka była … taka jak być powinna. Ognista, emocjonalna i energetyczna. Muzyków Sokół Orkestar dzielnie wspierały wokalistki Paulina Bisztyga i Maja Sikorowska, nadając muzyce jeszcze większego kolorytu i ekspresji. Zespół zajął II miejsce na prestiżowym w tej klasie Festiwalu w Guczy w Serbii – nie dziwię się.

Niestety, nie mogłem być na 3 dniu Festiwalu, czego bardzo żałuję. Wiem za to jedno, na pewno będę uczestnikiem jego następnej edycji.

Wzorowa była też organizacja imprezy. Bez zadęcia i bez pretensji. Wszystko było jak trzeba, tam gdzie trzeba i kiedy trzeba. Nie było bieganiny, szarpaniny i nerwowości – co bardzo dobrze świadczy o organizatorach. Myślę że Oni właśnie, oprócz Muzyki, mieli decydujący wpływ na atmosferę towarzyszącą festiwalowi. Toi-Toi’ów było tyle ile trzeba, można było się umyć i wziąć prysznic. Można było coś zjeść za przystępną cenę, napojów również nie brakowało. Był punkt medyczny, byli też panowie ochroniarze, jednak ci, z powodu pozytywnej energii uczestników – pozostawali bezrobotni. Festiwalowi towarzyszyły warsztaty dla dzieci i dla dorosłych.

Na koniec mała dygresja. Festiwal to wielkie wydarzenie dla społeczności lokalnej. Integruje mieszkańców i powoduje że zaczynają wspólnie pracować. Na Festiwalu nie brakowało lokalnych organizacji społecznych, które włączyły się w jego organizację.
Brakowało za to przedstawicieli “tak zwanej władzy”, która – z tego co mi wiadomo, Festiwal zlekceważyła. Czyżby “szanowni włodarze” nie wiedzieli, ze dzięki Festiwalowi, kilka tysięcy ludzi w Polsce ale i poza nią, wie dokładnie że są gdzie leżą Barcice Dolne??? Festiwal nie otrzymał jakiegokolwiek dofinansowania, chociaż o nie zabiegał. Może należy zadać sobie pytanie, dlaczego “Taki Festiwal” dofinansowania nie dostaje … Wstyd i oznaka bezmyślności ludzi którzy dzielą państwowe pieniądze …

S P R O S T O W A N I E
Pannonica Folk Festival ma pełne wsparcie władz gminy Stary Sącz, organizacyjne i finansowe. Opublikowana przez nas opinia wynikała z faktu, że wzmianki o tym nie było w materiałach informacyjnych Festiwalu. Wynikało to zapewne ze skromności urzędników – tym bardziej Przepraszam Urząd Gminy Stary Sącz za “wstyd i bezmyślność” a Organizatorów Festiwalu za publikacje nieprawdziwej informacji. “Wstyd i bezmyślność” pozostają aktualne w stosunku do władz województwa małopolskiego. Ale – może to dobrze? Festiwal ma się dobrze, może lepiej jeśli zostanie “sądecko – barcicki”, bez naleciałości … “krakowsko – małopolskich”

 


Spełnił się najkoszmarniejszy sen każdego fotografa. Na Festiwalu zrobiłem kilkaset zdjęć – miała być piekna dokumentacja fotograficzna. Niestety karta pamięci na której były zapisane zdjęcia, odmówiła współpracy. Poniżej kilka, zrobionych aparatem cyfrowym …

Andrzej Wodziński
Andrzej Wodziński

Redaktor naczelny serwisu. Autor nie ma wykształcenia muzycznego i jakichkolwiek kwalifikacji do bycia krytykiem muzycznym. Publikowane teksty są „nieobiektywnie emocjonalne”. Słucha muzyki każdej (z małymi, nieobiektywnymi wyjątkami). Muzyka towarzyszy mu (w różnych formach i przejawach) przez całe życie i czyni go piękniejszym. Informacje dodatkowe: autor, jeśli nie słucha muzyki to ogląda filmy ... Każdą wolną chwilę stara się (z różnym skutkiem) spędzać w górach. Wegetarianin i cyklista.

Artykuły: 536
Skip to content